sobota, 29 marca 2014

Kolejne marcowe sny


Mąż dostał awans, związany był on z przeprowadzką do dużego miasta. Sen zaczyna się gdy przybywamy do jego nowego biura. Podekscytowani oglądamy wnętrze. Jest widne, przestronne, ludzie którzy tam pracują są niezwykle przyjaźni. Mąż pracuje na 26 pietrze. Biuro połączone jest z hotelem, gdzie mieszkają pracownicy danego piętra.
Po zwiedzeniu każdego zakątka "części dla pracowników" docieramy do hotelu. Oprowadza nas dziewczyna z recepcji, jest samotną mamą.
J. musi wracać do pracy, dzieci zwiedzają zakamarki budynku, dostają ostrzeżenie żeby nie wchodzić wyżej niż na 88 piętro. (na windzie jest karta z krwawym napisem "Winda nie kursuje pomiędzy piętrami: 88-206). W korytarzu spotykam małego chłopca (3-4latka), bierze mnie za rękę i prowadzi do pokoju. Okazuje się, że w środku jest jego mama (dziewczyna z recepcji) i zaprasza mnie na posiłek. Podaje smakowicie wyglądające żółte kluski (jak leniwe, bardzo mocno parują) i zaprasza do stołu.


Po kuchni krząta się babcia chłopca i coś gniewnie mamrocze pod nosem. Kiedy przełykam pierwszy kęs słyszę jak chłopiec mówi "patrz uważnie". Dostrzegam swoje odbicie w lustrze, jestem jakimś dziwnym stworem z niewielkimi, ciemnymi skrzydłami. Patrzę na chłopca i jego mamę, ale wyglądają normalnie. Zerkam ma babcię chłopca, wciąż jest w kuchni i mówi do córki: ten chłopak żre jak świnia, podchodzi do stołu i zabiera mu talerz (mały zdążył zjeść jeden klusek). Przyglądam się jej i na moich oczach zamienia się ona w cień o czerwonych oczach i długich pazurach.


Sen z wczoraj, jakoś nie miałam czasu napisać:
Obudził mnie szloch męża, natychmiast stawia mnie to na nogi. Maż pracuje w wydziale kryminalnym i właśnie przesłali mu zarys sprawy. Ma zbadać śmierć 8letniego chłopca. Patrzę na przesłane zdjęcie i już wiem czego mąż płacze, ten chłopiec jest niezwykle podobny do naszego synka. Sprawa jest niejasna, rodzice wyszli wieczorem zastawiając synka razem z opiekunką. Kiedy wrócili grubo po północy, mały nie żył, zaś opiekunka była nietrzeźwa, leżała na kanapie ze swym kochankiem. Mąż wciąż powtarza żebym zasnęła. Powtarza mi że jestem Śniącą. Mówi: proszę, wyśnij mi kto jest mordercą i co się stało. Przypomina mi się, że jestem Sennym Medium i potrafię "wyśnić" odpowiedź na każde pytanie.

czwartek, 27 marca 2014

Sen z 26/27 marca 2014

Sen zaczyna się gdy siedzę w pokoju. Pokój jest dosyć duży, ale mimo wszystko bardzo przytulny i kolorowy. Siedzę po turecku, moje dzieci (synek i córeczka) również siedzą po turecku po moich bokach. Oglądamy czarno-biały, rosyjski dokument o zdolnościach paranormalnych dzieci. Rozglądam się po pokoju, zauważam, że jest dosyć ciemno, wszystkie okna są pozasłaniane, zaś jedynym źródłem światła jest ów telewizor (nota bene na pół ściany). Nagle słyszę pukanie do drzwi, dzieci zrywają się i chowają za mnie. Zaczynam czuć niepokój i coś mi świata, my się tam ukrywamy. Dociera do mnie prawda, moje dzieci mają jakieś zdolności, jednak nie potrafię sobie nic więcej przypomnieć i stoję jak skamieniała, nie wiem co zrobić. Dzieci się orientują i łapią mnie za rękę, zaczynamy uciekać ciągiem drzwi. Za każdym razem drzwi "do wyboru" jest sporo (6-7 drzwi w danym pomieszczeniu, zaś wszystkie pokoje są puste-mają tylko gołe ściany i to bez koloru). Dzieci doskonale znają drogę. Biegniemy tak szybko, że nie ma czasu pozamykać tych drzwi którymi przechodzimy. Oni depczą nam po piętach. W końcu docieramy do ostatnich drzwi, za którymi jest bogato umeblowane wnętrze. Nagle czuję jakieś wstrząsy, odrywamy się "tym pokojem". Szybko się rozglądam, to przyczepa kempingowa, ma małą kuchnię, rozkładane łóżka, łazienkę, jest nawet podręczna biblioteczka i system nawigacyjny. Przyczepa odrywa się i odlatuje wysoko.
Jesteśmy wolni.

Nie mogłam nigdzie znaleść latającego pokoju, więc pierwsze skojarzenie jakie sie pojawiło:
Ruchomy Zamek Hauru ;)



sobota, 22 marca 2014

Sen z 21/22 marca

Mieszkałam w akademiku (ASP). W "skrzydle" są ludzie tylko z naszego rocznika. Wchodziło się drzwiami głównymi za którymi był długi holl i wejścia do 14 pokoi. Połowa z nich należała do dziewcząt (lawa strona), zaś połowa do chłopców (prawa). Jako grupa jesteśmy bardzo zżyci. Jeden z chłopców zakochuje się we mnie "od pierwszego wejrzenia", ale jest totalnie nie w moim guście. Przez pierwszy rok chodzi za mną krok w krok, towarzyszy, ale nie jest zanadto natarczywy. Tłumaczę mu, że nic z tego nie będzie, on słucha, kiwa głową i robi to, co robił do tej pory-jest zawsze blisko mnie.

Sen zaczyna się na naszym ostatnim roku, robimy rzeźbę na zaliczenie semestralne. Moim "materiałem" jest drewno. Chłopak który się we mnie zakochał, jest teraz moim najlepszym przyjacielem, wciąż mi się nie podoba "wizualnie", ale ma piękną duszę. We śnie najbardziej cenię jego wierność (minęło w końcu tyle lat), ja zaś mam wrażenie, że jego uczucie jest jeszcze silniejsze niż na początku. Wystarcza mu tylko że jestem.


Praca nad rzeźbą mnie pochłania (robię niedźwiedzia stojącego na dwóch łapach). Późnym wieczorem idziemy z dziewczynami pod prysznic. Orientuję się, że to sen. Jestem strasznie ciekawa tego chłopaka i szukam go wzrokiem (obok są szatnie i prysznice dla mężczyzn). W końcu pojawia się on, razem z resztą grupy, ale wszyscy chłopcy wyglądają jak Jego lustrzane odbicia. Nie potrafię rozpoznać który to, więc gadam ze wszystkimi oddzielnie z nadzieją że coś mi zaświta i sobie przypomnę coś charakterystycznego.


W trakcie rozmów z chłopakami wychodzimy na zewnątrz, spaceruję z każdym z nich i rozmawiam. Nagle zaczyna padać deszcz jest bardzo intensywny, bo kilku sekundach woda sięga nam po kostki. Wiem że to sen i mówię, że nie chcę deszczu (woda wzbiera a ja nie umiem pływać), przestaje padać.
Po chwili myślę: przecież to sen, nie utonę: niech pada deszcz i natychmiast zaczyna padać. Woda rozdziela mnie i chłopaków. Budzę się.


środa, 19 marca 2014

Sen z 18/19 marca 2014

Smacznie dzisiaj spałam i bardzo głęboko, takie mam odczucie. Miałam sny, ale niewiele pamiętam, tylko urywki, jak potłuczone kawałki lustra i nie bardzo potrafię skleić z tego całość.
Pamiętam ostatni sen. Jestem w szpitalu. Sen zaczął się w momencie w którym jestem na klatce schodowej (raczej ciasna i wąska jak na szpital). Jestem dosłownie na "środku" klatki bo widzę przed sobą okno.
Mam zejść tylko jedno piętro niżej. Jestem bardzo szczuplutka, mam na sobie białą, bawełnianą bieliznę (bokserka i figi). Na swoim kościstym biodrze zauważam czerwoną kreskę i przejeżdżam po niej palcem, zastanawiam się skąd ją mam (rana jest w miarę świeża i głęboka). Zatrzymuje mnie to na chwilę i wyglądam przez okno.
 
Jest jesień, za oknem widzę mężczyzn rozpalających ognisko,
widzę sporo dymu, ale jedynie małe języczki ogna. Mężczyźni są bardzo zaaferowani, głośno rozmawiają, dziś ma się odbyć święto pieczonego ziemniaka. Przypomina mi się po co schodzę piętro niżej, jestem bibliotekarką i rozwożę książki w tym szpitalu.
Mój uniform wisi przed wejściem na oddział.

wtorek, 18 marca 2014

Kolejne sny

"Przekleństwo ludzkości polega więc na tym, 
że dwie sprzeczne natury są ze sobą na wieki złączone, że w otchłani dręczącego sumienia 
muszą toczyć tragiczne, 
niekończące się boje." 
R.L. Stevenson


Moja kotka Pyza miała złą siostrę bliźniaczkę, we śnie siedziałam przed swą posiadłością. Obok mnie na krześle była Pyza, zaś na okrągłym stoliku obok siedziała jej bliźniaczka, miała czerwone oczy i pyszczek zabrudzony krwią. Kiedy się jej bacznie przyglądam, ona nagle odwraca się i skacze mi do gardła.

***



Wczoraj skończyłam czytać książkę Ulubione Rzeczy
Pytanie jakie kołatało mi się przed snem to kim był Rozpruwacz? Jak dostał się do mieszkania M.J.Kelly i dlaczego zniknął?


Kolejny sen: jestem w swoim domu rodzinnym, jest noc za oknem. Coś mnie budzi, po chwili słyszę cichutkie stukanie w okno. Wstaję i lekko je uchylam. Słyszę głos: proszę Pani, w budynku obok jest pożar, proszę otworzyć drzwi - przyda się każda pomoc. Zamykam okno idę w stronę drzwi.

***
Ostatni sen. Jestem w świetlicy szkolnej by odebrać dyplom za pracę plastyczną córeczki. Siedzi przy mnie mężczyzna "poważany przez szkołę"/zasłużony, potrzebuje pomocy i mnie zagaduje, wychodzę z nim. Jest szarmancki, miły, bardzo inteligentny. Nie czuję niepokoju kiedy prowadzi mnie zakamarkami i ciemnymi uliczkami. W końcu wchodzimy do jego mieszkania i kiedy zamyka drzwi, dostrzegam  w nim różnicę. Teraz ma spojrzenie zimne jak stal a oczy zamieniają się w szparki.

***
Te wszystkie sny skojarzyły mi się z krótką nowelką "Dr. Jekyll i Mr. Hyde".
Napisał ją Stevenson, od razu sprawdziłam rok - 1886r.
(zaś pierwsze morderstwo było w 1888)
Wydana na 2 lata przed potwornymi morderstwami. Czyli Stevenson nie zainspirował się wydarzeniami, być może to opowiadanie było inspiracją dla mordercy..

poniedziałek, 17 marca 2014

Sen

Byłam poczytną pisarką dla dzieci. Sen zaczął się w mojej pracowni, w zasadzie to była olbrzymia biblioteka z baśniami, wierszami, balladami, bajkami i innymi utworami dla dzieci. Siedzę przy olbrzymim, dębowym biurku, ma nogi w kształcie łap lwa, opływowe kształty np. płaskorzeźby z liści winorośli z boku i złocenia przy szufladach. Przed sobą mam gigantyczne okno przez które widać stare, powykręcane, "gołe" drzewo i taflę srebrzystego jeziora. Właśnie dostałam egzemplarz swojej najnowszej książki i wyjmuję go z koperty. Nie mam rodziny, męża, dzieci, w ogóle mi "tego" nie brakuje. Moje książki to moje "dzieci".

Pisanie idzie mi zawsze bardzo szybko (wymyślanie historii, czy ubranie jej w słowa - to nie problem). Osobiście ilustruję swoje książki, to zajęcie pochłania większość mojego czasu. Wszystkie dzieła jakie zgromadziłam w swej biblioteczce są bogato ilustrowane, są dla mnie wielką inspiracją przy tworzeniu moich rysunków. 

Egzemplarz który wyciągam z koperty ma błękitną okładkę i srebrzysty tytuł z boku. Okładki są bardzo miękkie i jednocześnie sztywne. Książka jest piękna. To historia 12 braci Zodiaku. Na okładce umieściłam ich wszystkich, niestety zdołałam się przyjrzeć tylko najmłodszemu z nich - Baranowi (w mojej książce to Baran jest najmłodszy, Byk nieco straszy itd.). Brat-Baran jest piękny, widzę tylko jego głowę z profilu, ma twarz zwróconą w lewo, lekko skręcone włosy dotykają mu szyi (są za ucho), zaś zamiast uszu ma ciasno  zwinięte potężne rogi barana. Obraz jest w kolorze sepii, bardzo delikatnie naszkicowany ołówkiem. Zdążyłam zauważyć, że Ryby i Bliźnięta to bliźniaki. Niestety telefon wyrywa mnie ze snu..



niedziela, 16 marca 2014

sen z 15/16 marca 2014

Byliśmy z mężem w ośrodku "Pokochaj siebie a świat stanie się piękniejszy".
To ośrodek legenda, przybywają tu:
1. szaleńczo-zakochane pary
2. pary, które mają kryzys w związku, zaś kiedyś bardzo się kochały
3. pary, które nie mają większych problemów, ale chcą być w ośrodku z jakiegoś powodu
4. osoby, które są świeżo po rozstaniu
5. osoby samotne przez wiele miesięcy lub poszukujące bratniej duszy

Każda z tych osób/par zostaje zakwalifikowana do odrębnego programu.
Przed przyjęciem do ośrodka przeprowadzony zostaje wywiad.
W naszym przypadku najpierw ze mną, potem z mężem a na koniec wspólny.
Wywiad ma na celu ustalenie, do którego programu podstawowego dołączymy.
Poza programem podstawowym, jest tez program indywidualny.
Jednostka zatrudnia sztab specjalistów: psychologowie, psychoanalitycy, lekarze, trenerzy wszelkiej maści, nawet tłumacze snów ;)

Udaje nam się zakwalifikować do pierwszego programu, warunkiem jest spędzenie co najmniej jednych z zajęć oddzielnie (30min.), zaś max. oddzielnie możemy spędzić 8h czyli uczęszczać na 16 różnorodnych zajęć. Decydujemy się na 30min. bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do rozłąki.

.. i teraz, sen zaczyna się jak czekam na swoje pierwsze indywidualne zajęcia. Z pokoju wychodzi Asia (moja najlepsza przyjaciółka), jest świeżo po rozstaniu (to chyba kontynuacja motywu z poprzedniego snu?), zaczynamy gadać. Jest w niej jeszcze cień smutku, ale widzę zdecydowaną różnicę w jej zachowaniu, nawet w wyglądzie. Nieśmiało się uśmiecha i jest pełna nadziei. Siedzimy na miękkiej kanapie zwrócone twarzami/ciałami do siebie, trzymamy się za ręce, kiedy nagle do pokoju wchodzi mężczyzna. Jego wzrok zatrzymuje się na mnie i nagle BAM, jakby wszystko co jest obok zniknęło, jestem tylko ja i on, robi mi się gorąco. Trwa to zaledwie ułamek sekundy, Asia nawet tego nie zauważa, bo po chwili wszystko wraca do normy... zewnętrznie, bo moja dusza została poruszona jak wtedy, gdy pierwszy raz zobaczyłam męża.... 

On się przedstawia i mówi że jest trenerem tańca, pyta czy jestem gotowa na zajęcia. Ja (poprzez to dziwne uczucie), tłumaczę mu, że jednak rezygnuję z tej lekcji, bo nie lubię tańczyć. Teraz się zaczyna magiczna część snu, on wskazuje na jedną ze ścian, ta rozsuwa się ukazując olbrzymie oceanarium. Tłumaczy mi, że to nie jest zwykły taniec. Wchodząc do wody zamienię się w syrenę, zaś on w pól człowieka półrybę (trytona?) i dopiero wtedy zaczniemy taniec. Znów patrzy na mnie tak ciepło i głęboko, że po raz kolejny zalewa mnie fala gorąca, mówi że mam 24h na decyzję bo pracuje tylko z 4 dziewczynami dziennie. Wychodzi.



Asia mówi mi że inne kobiety biją się by uczestniczyć w tych zajęciach, inne zaś - czekają miesiącami. Sen kończy się smutkiem bo wiem, że nie pójdę na tę lekcję i nigdy nie zamienię się w syrenę...

sobota, 15 marca 2014

Sen z 14/15 marca 2014

Mieszkaliśmy w dużym, przestronnym domu.
Tego dnia urządzaliśmy z mężem party.
Sen zaczyna się w naszym największym pokoju.
Jest pełno ludzi ... o dziwo, to sami mężczyźni.
Pokój ma wyjście na taras (na tyłach domu), zaś taras ma z boku schodki które wychodzą do pięknie utrzymanego ogrodu. Zerkam przez okno na ogród, widzę sporo krzewów róż i iglaków. W oddali mamy niewielki sad, widać że młody, bo drzewka jeszcze są niewielkie. Podchodzi do mnie moja najlepsza przyjaciółka A. i szepcze "znów mnie zdradził".


Ma twarz opuchniętą od łez, część z nich już wyschła, kiedy wypowiada to zdanie pojawiają się w oczach nowe łzy. Przytulam ją mocno i głaszczę po głowie. W tym momencie suszarka (?) która wisiała wzdłuż całej ściany w pokoju spada wraz ze świeżo upranymi ubraniami, mężczyźni w ostatniej chwili ja łapią i zawieszają na haki.
Biorę Asię pod ramię i wychodzimy na zewnątrz.


Sen, przypomniał mi moją ukochaną książkę z dzieciństwa:
Anię z Zielonego Wzgórza
 .. ciekawe jakby wyglądała talia kart ;)

poniżej kilka ilustracji z Ani














Tyle emocji, Mateusz jako Pustelnik, duże pole do popisu ;)

piątek, 14 marca 2014

Sen z 13/14 marca

Chłopiec który przypominał tego ze snu - Dominik Savio
Byłam w Bogobojnej Komisji Do Spraw Cudów. Moim zadaniem było obserwować osobę i określić czy to co się dzieje w otoczeniu tej osoby jest cudem czy też nie. Moja obecna sprawa dotyczy 12 letniego chłopca z Włoch.
Sen zaczyna się jak chłopiec siedzi na ławce ja zaś obserwuję go z oddali, jednocześnie patrzę na wspaniały dziedziniec za oknem (to szkoła katolicka). Chłopiec lewituje, pachnie kwiatami, na ramionach siadają mu ptaki, jest otoczony blaskiem a wokół niego zdarzają się cuda.
Nie jestem sama w tej komisji, zawsze wysyłają 3 niezależne osoby. Ja nie wiem jak oni wyglądają ani ile mają lat, to może być każdy. Raz w tygodniu wysyłamy raport z obserwacji (każdy niezależnie).
W chłopcu dostrzegam wielką świętość i piszę o tym w raporcie, jeszcze tego samego dnia, dostaję odpowiedź z "góry", że dwóch pozostałych obserwatorów nie dostrzegło w nim nic nadzwyczajnego. Sen zaczyna się w momencie w którym właśnie przeczytałam list i siedzę kilka metrów od chłopca. Jest niewielkiej postury jak na wiek, ma poważny wyraz twarzy, siedzi na kamiennej ławce i czyta książkę. Przyglądam mu się bacznie, blada twarzyczka, brązowe włosy okalające buzię i długie orzechowe rzęsy. Nagle zauważam, że chłopiec unosi się o kilka centymetrów nad ławką, jest wciąż zatopiony w lekturze i niczego nie dostrzega. Mnie nachodzą myśli - dlaczego inni tego nie widzą?



Kolejny sen, tuż nad ranem. Bardzo sympatyczny :)
Dzwonię do męża do pracy, mamy wideofon, widzę jego twarz i kawałek biura.
Mąż jest radosny i uśmiechnięty, gadamy do siebie jak zakochane nastolatki (razem jesteśmy ponad 12 lat) i widzę że współpracownicy J. chichoczą/komentują to nasze zachowanie.
Na początku mnie to trochę denerwuje, ale potem się uspokajam, bo kocham męża najbardziej na świecie i wiem, że on mnie kocha równie mocno. W każdym razie, mąż chce przygarnąć do domu 2 szczury i labradora - na co zgadzam się od razu, już na początku rozmowy. Kiedy już mieliśmy kończyć (gadaliśmy niemal 1h), nie chcę już tych szczurów i mówię J. Trochę się bałam że na mnie wrzaśnie bo zmieniam zdanie w trakcie jednej rozmowy, ale on tylko się uśmiecha i mówi że nie ma sprawy, bo od początku wiedział że zmienię zdanie :)
Sen kończy się moją myślą, że to naprawdę moja polówka i mój najlepszy przyjaciel.




niedziela, 9 marca 2014

Sen z 8/9 marca 2014

Sen o labiryncie.
To nie był typowy labirynt, chodziło się w nim od pokoju do pokoju.
Każde z pomieszczeń miało jedno okno bez szyb i dwie pary drzwi.
W jednym z pomieszczeń ukryto małą kauczukową piłeczkę,
moim zadaniem było ją znaleźć i wynieść ją na zewnątrz. Utrudnieniem była niewidoma dziewczynka, która miała mnie złapać. Musiałam być bardzo cicho.
Dosyć szybko znalazłam kuleczkę, 
ale wypadła mi z dłoni - natychmiast pojawiła się dziewczynka i skupiona nasłuchiwała.
Udało mi się przemknąć razem ze zdobyczą i wydostałam się na zewnątrz ;)





sobota, 8 marca 2014

Sen z 7/8 marca 2014

Śniła mi się biblioteka, kobieta za biurkiem, 
na stole przed nią kilka stosów książek (ledwo co było ją widać). 
Kobieta ma na sobie niebiesko-szary sweter w pasy, 
przy każdym ruchu sweter mieni się i migocze jak niebo pełne gwiazd.


piątek, 7 marca 2014

Sen z 6/7 marca 2014

Byłam chłopcem, miałam ma imię Hap ;) We śnie mam 16 lat.
Sen rozpoczyna się w momencie w którym jadę megaszybko rowerem,
jest czerwiec, już prawie lato.
Przepełnia mnie duma, bo już prawie koniec roku (zbliża się rozdanie świadectw)
a moje oceny są rewelacyjne.
Mknę na rowerze tak szybko, że wszystko co jest z boku rozmywa się.

Mieszkam w niewielkim miasteczku otoczonym polami i lasami, jestem bardzo szczęśliwym młodym człowiekiem i czuję, że świat stoi przede mną otworem.
Raz w tygodniu w  naszym mieście odbywa się targ owocowo-warzywny,
jest piątek po południu i właśnie tam jadę.

Wzdłuż jedynej-głównej ulicy w mieście rozstawione są kramiki z owocami i warzywami, ale owoce nie wyglądają normalnie, są dużo piękniejsze, bardziej dorodne i kolorowe np. maliny rosną w kiściach jak winogrona.

W swych dwóch dużych kieszeniach chowam dwie Pszczoły, to moje przyjaciółki, potrafię się z nimi porozumieć. Kiedy "odkrywam" je w kieszeni przypomina mi się, że jestem pszczelarzem, to moja pasja.


sobota, 1 marca 2014

Sen 28 luty/1 marca

wczoraj obejrzałam Film

Miałam sen,
byłam Gepettem.
Najzdolniejszym mężczyzną-stolarzem swoich czasów, potrafiłam robić cuda z drewna.
Niestety, we śnie klepię biedę a inni wykorzystują mnie i mój talent.



To był świadomy sen, ocknęłam się kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, właśnie przyszedł następny klient z bardzo dużym i pracochłonnym zleceniem i dał mi za to lekko sprany biało/kremowy woreczek, w nim był tylko jeden kolorowy kamyczek.

To był dziwny sen, był bardzo realny, dostrzegłam siebie w lustrze byłam bardzo starym, wysuszonym i niskim staruszkiem, miałam łysą głową z kępkami włosów naokoło, nosiłam fartuch w kolorze drewna do kolan. W tzw. międzyczasie pracowałam nocami nad projektem PINOKIO.
W moim śnie, to nie był mały chłopiec a dorosły mężczyzna (wysoki i chudy, żylasty, zrobiony z obrobionego/wygładzonego drewna i elementów metalowych jak śruby np.)
To był już schyłek mojego życia, byłam pewna że nie dam rady, ale nastąpił przełom i we śnie właśnie wpadłam na pomysł jak go ożywić (to był moment pukania do drzwi).

Jako że też w tym momencie "ocknęłam się we śnie", to pomysł zszedł na dalszy plan i zaczęłam się rozglądać po miejscu w którym jestem.

Niemal od razu przypomina mi się film obejrzany w dzień, pierwszy i trzeci problem mnie nie dotyczy, mam problem z tym co robić we śnie, tylko u mnie (kiedy się ocknę), wygląda to tak, że mam tyle pomysłów, że ciężko mi się zdecydować co robić i rozmieniam się na drobne
sporo tracąc... tak myślę.

W każdym razie, skupiłam się na otoczeniu, jego elementach i oglądając sobie swój sen stwierdzam, że ten świat nie jest iluzją, jest tak prawdziwy i tak realny, pełen barw, kształtów, czułam nawet chropowatość desek czy gładkość łydki Pinokia (we śnie gładziłam czule go po łydce?).

Skupiłam się jeszcze bardziej by szukać "granicy swojej aury", niemal natychmiast zwróciłam uwagę na obraz na ścianie, miał jakby lekko migoczącą mgiełkę wokół siebie. Nie przedstawiał niczego ciekawego, jakieś dwa budynki jak z westernu i drogę między nimi. Kiedy się rozejrzałam, zobaczyłam że na ścianie wisi kilka obrazów i wtedy zrozumiałam, podchodząc do jednego z nich - wybieram kolejny świat w którym się znajdę.

W głowie utkwił mi obraz, górował na nim anioł w białej szacie do stóp o potężnych szkarłatno-bordowych skrzydłach, popychał on przed sobą kobietę zaś z jego dłoni tryskały błyskawice.

Decyduję się i podchodzę do jednego z obrazów (przedstawiał wnętrze zwykłego pokoju), w trakcie zbliżania się do obrazu zauważam, że powiększa się on a ja przeciskam się jak przez obraz jak przez drzwi.

Tej nocy miałam sen w którym raz byłą ofiarą w pewnej rodzinie a w kolejnej części snu byłam oprawcą w tej samej rodzinie (to była krótka scena przemocy). Usłyszałam "w głowie", że to sytuacja bardzo karmiczna, warunki "wcielenia" muszą być dokładnie odtworzone by katharsis/oczyszczenie i zrozumienie zadziałało.

Potem miałam sporo snów np. w jednym z nich byłam w wielkim zamku i przechodziłam z pokoju do pokoju "na kolejny etap". W każdym pokoju pojawiała się zagadka logiczna, słowna czy sprawnościowa. Niestety ta świadomość śnienia malała z każdy następnym snem.. chlip, szkoda..