Sen zaczyna się na naszym ostatnim roku, robimy rzeźbę na zaliczenie semestralne. Moim "materiałem" jest drewno. Chłopak który się we mnie zakochał, jest teraz moim najlepszym przyjacielem, wciąż mi się nie podoba "wizualnie", ale ma piękną duszę. We śnie najbardziej cenię jego wierność (minęło w końcu tyle lat), ja zaś mam wrażenie, że jego uczucie jest jeszcze silniejsze niż na początku. Wystarcza mu tylko że jestem.

Praca nad rzeźbą mnie pochłania (robię niedźwiedzia stojącego na dwóch łapach). Późnym wieczorem idziemy z dziewczynami pod prysznic. Orientuję się, że to sen. Jestem strasznie ciekawa tego chłopaka i szukam go wzrokiem (obok są szatnie i prysznice dla mężczyzn). W końcu pojawia się on, razem z resztą grupy, ale wszyscy chłopcy wyglądają jak Jego lustrzane odbicia. Nie potrafię rozpoznać który to, więc gadam ze wszystkimi oddzielnie z nadzieją że coś mi zaświta i sobie przypomnę coś charakterystycznego.
W trakcie rozmów z chłopakami wychodzimy na zewnątrz, spaceruję z każdym z nich i rozmawiam. Nagle zaczyna padać deszcz jest bardzo intensywny, bo kilku sekundach woda sięga nam po kostki. Wiem że to sen i mówię, że nie chcę deszczu (woda wzbiera a ja nie umiem pływać), przestaje padać.
Po chwili myślę: przecież to sen, nie utonę: niech pada deszcz i natychmiast zaczyna padać. Woda rozdziela mnie i chłopaków. Budzę się.
Ciekawe jest to, że w tym czasie nie tylko Ty śniłaś o wodzie - patrz inne blogi o śnie :-) Ja też ostatnio śniłam o wodzie, ale tego snu nie zapisałam. W śnie pływałam w czymś w jakby baseno-ogrodzie i dziwiłam się, że potrafię pływać, nie nie tonę, bo w realu to mam z tym problem...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe, jakbyśmy byli połączeni w jednej wielkiej sennej krainie :)
UsuńPozdrawiam.