niedziela, 16 marca 2014

sen z 15/16 marca 2014

Byliśmy z mężem w ośrodku "Pokochaj siebie a świat stanie się piękniejszy".
To ośrodek legenda, przybywają tu:
1. szaleńczo-zakochane pary
2. pary, które mają kryzys w związku, zaś kiedyś bardzo się kochały
3. pary, które nie mają większych problemów, ale chcą być w ośrodku z jakiegoś powodu
4. osoby, które są świeżo po rozstaniu
5. osoby samotne przez wiele miesięcy lub poszukujące bratniej duszy

Każda z tych osób/par zostaje zakwalifikowana do odrębnego programu.
Przed przyjęciem do ośrodka przeprowadzony zostaje wywiad.
W naszym przypadku najpierw ze mną, potem z mężem a na koniec wspólny.
Wywiad ma na celu ustalenie, do którego programu podstawowego dołączymy.
Poza programem podstawowym, jest tez program indywidualny.
Jednostka zatrudnia sztab specjalistów: psychologowie, psychoanalitycy, lekarze, trenerzy wszelkiej maści, nawet tłumacze snów ;)

Udaje nam się zakwalifikować do pierwszego programu, warunkiem jest spędzenie co najmniej jednych z zajęć oddzielnie (30min.), zaś max. oddzielnie możemy spędzić 8h czyli uczęszczać na 16 różnorodnych zajęć. Decydujemy się na 30min. bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do rozłąki.

.. i teraz, sen zaczyna się jak czekam na swoje pierwsze indywidualne zajęcia. Z pokoju wychodzi Asia (moja najlepsza przyjaciółka), jest świeżo po rozstaniu (to chyba kontynuacja motywu z poprzedniego snu?), zaczynamy gadać. Jest w niej jeszcze cień smutku, ale widzę zdecydowaną różnicę w jej zachowaniu, nawet w wyglądzie. Nieśmiało się uśmiecha i jest pełna nadziei. Siedzimy na miękkiej kanapie zwrócone twarzami/ciałami do siebie, trzymamy się za ręce, kiedy nagle do pokoju wchodzi mężczyzna. Jego wzrok zatrzymuje się na mnie i nagle BAM, jakby wszystko co jest obok zniknęło, jestem tylko ja i on, robi mi się gorąco. Trwa to zaledwie ułamek sekundy, Asia nawet tego nie zauważa, bo po chwili wszystko wraca do normy... zewnętrznie, bo moja dusza została poruszona jak wtedy, gdy pierwszy raz zobaczyłam męża.... 

On się przedstawia i mówi że jest trenerem tańca, pyta czy jestem gotowa na zajęcia. Ja (poprzez to dziwne uczucie), tłumaczę mu, że jednak rezygnuję z tej lekcji, bo nie lubię tańczyć. Teraz się zaczyna magiczna część snu, on wskazuje na jedną ze ścian, ta rozsuwa się ukazując olbrzymie oceanarium. Tłumaczy mi, że to nie jest zwykły taniec. Wchodząc do wody zamienię się w syrenę, zaś on w pól człowieka półrybę (trytona?) i dopiero wtedy zaczniemy taniec. Znów patrzy na mnie tak ciepło i głęboko, że po raz kolejny zalewa mnie fala gorąca, mówi że mam 24h na decyzję bo pracuje tylko z 4 dziewczynami dziennie. Wychodzi.



Asia mówi mi że inne kobiety biją się by uczestniczyć w tych zajęciach, inne zaś - czekają miesiącami. Sen kończy się smutkiem bo wiem, że nie pójdę na tę lekcję i nigdy nie zamienię się w syrenę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz