Chciałam by przyśniło mi się co czeka mnie i X.
Sen
Jestem na działce (kiedyś mieszkałam w domu jednorodzinnym z dużą działką, spędziłam tam lwią cześć życia). Bawię się tam ze swoją kuzynką. Dziewczynka jest szczuplutka, ma gładko uczesaną fryzurkę z przedziałkiem, jest bardzo ładna, miła, grzeczna, nieco nieśmiała. Tylko czasem jak na nią patrzę, dostrzegam błysk w oku, jakby miała ochotę coś spsocić (normalnie nie mam żadnej kuzynki w tym wieku). W pewnej chwili decyduję się wyjść za ogrodzenie, małą zostawiam tam, by "była bezpieczna". Na ulicy, tuż za mną idzie jakiś mężczyzna, szybko zbliża się do mnie. Nie bardzo wiem jakie on ma zamiary, przyśpieszam, czuję lekkie zaniepokojenie. Jest już na tyle blisko by dotknąć mnie ręką, odwracam się, on wyciąga z rękawa niezwykle duży nóż i kieruje w moją stronę. Uciekam, on za mną. Nogi odmawiają mi posłuszeństwa, biegnę jak po kleju, nie mogę oderwać nóg od podłoża.
Moja działka jest specyficzna, ma aż dwie bramki (po przeciwnych stronach, od północy i południa). Decyduję się wrócić tym drugim wejściem, chcę dobiec prosto do domu i zamknąć drzwi na klucz.
Kiedy już jestem na działce, on jest tuż za mną, niemalże czuję jego oddech. Przypomina mi się że na działce została kuzynka, jak ja się zamknę to wtedy ona będzie w niebezpieczeństwie. Decyduję że dam się złapać i zatrzymuję się, już nie uciekam.
Kolejna scena, ja, kamienna ławka pod czereśnią, ja i on siedzimy bardzo blisko siebie. On ma na rękach kajdanki (normalnie rośnie czereśnia, kamiennej ławki brak). Jest bardzo spokojny, dziękuje mi, mówi że teraz odzyskał "spokój ducha". Sen kończy się jak gadamy na tej ławce, wszystko sobie wyjaśniamy. Kiedy zerkam na niego zauważam że nie ma już kajdanek.
Moja interpretacja (niezwykle rzadko interpretuję swoje sny bo nie umiem...), to próba:
Działka - to nie wnętrze domu, ale też nie miejsce publiczne (to nie ulica, nie park), jest otoczona ogrodzeniem, ma "granice", czuję się tam bezpiecznie, to może być przestrzeń indywidualna "to przestrzeń poza obszarem możliwego łatwego dotyku"
Ja we śnie - to ja
Dziewczynka, to sygnifikator mojej znajomości z X. niedługo stuknie 13 lat, tyle co ma dziewczynka .. i nasza relacja podobna jest do tej małej
Ulica - cześć drogi mojego życia
Spowolniony bieg - nie wiem?
Ucieczka - w pewnej chwili będę chciała się wycofać z tej relacji
Mężczyzna z nożem - to X.
Nóż - to symbol falliczny, ale to zbyt prosta interpretacja jak dla mnie, on mówi o moich obawach, mówi że wejście w "przestrzeń intymną" (0-45cm, dotyk lub prawie dotyk) może być niebezpieczny, szkodliwy, lub może spowodować "szkodę" (nóż wydaje się być ostry)
decyzja by nie wpuścić go i zamknąć drzwi na klucz - decyzja by uciec od tej przyjaźni, unikać go np.
Przekroczenie bramki wraz z mężczyzną - przekroczenie pewnej umownej granicy (warto zauważyć że sen kończy się na ławce pod domem, nie wpuszczam go Do domu)
Kajdanki - ograniczenia nałożone na niego - to on je nosi
ławka to podobno symbol "gotowości na romans", rozliczenia z przeszłością, jak dla mnie, to symbol stałości i stabilności (ławka z mojego snu miała solidne cztery nogi, wysokie oparcie), co więcej ławka jest kamienna
kamień/skała-kojarzy mi się z trwałością, pewnym "niewzruszaniem", nie tak łatwo zniszczyć kamień
siedząc na ławce dotykamy się udami, być może ta dziwna bliskość wciąż pozostanie..
Dla mnie przesłanie snu jest pozytywne, cokolwiek się nie wydarzy - będzie dobrze, oswoję się ze swoim lękiem/"zaprzyjaźnię", być może czeka nas ważna rozmowa? coś sobie wyjaśnimy...
Teraz Merkury jest w koniunkcji z moim Plutonem (w 7 domu w Wadze - zaś władca jest
jest na Ascendencie w 12 domu), zaś już niebawem Pluton wjedzie mi na Merkury w moim 11 domu .. zaś władca Kozy to Saturn który natalnie jest w 7 domu)
piątek, 26 września 2014
czwartek, 25 września 2014
3 rodzaje włosów na głowie
Sylwester. Jestem w swoim starym domu (rodzinnym). Szykujemy się z J. do imprezy. Ma do nas przyjść tylko jedna para D. i A. (niedawno byliśmy u nich na ślubie). Jestem w łazience i patrzę na swoje odbicie. Przyglądam się swoim włosom, zauważam że są zrobione z włóczki. To strasznie mnie dziwi, oglądam je pod każdym kątem, wyglądają trochę jak cieniutkie dredy. Z przodu są dwa jasne kosmyki, reszta jest kruczoczarna. Trochę dziwnie wyglądam, ale nic z tym nie mogę zrobić i decyduję się iść w tych włosach, cała reszta twarzy wygląda ok.
Kiedy patrzę w lustro po raz ostatni włosy są już normalne. Piękne, kasztanowe z odrobiną czerwieni w świetle, bardzo błyszczące i długie, bo sięgają za pupę.
Idę do kuchni, okazało się że gdy byłam w łazience D. przygotował wszystko do jedzenia. Zaglądam do lodówki a ta jest cała wypchana półmiskami, salaterkami, wszystko owinięte w folię, bo okazuje się, że jednak wychodzimy na bal. Przebieram się za Alicję w Krainie Czarów, kiedy zakładam niebieską suknię, moje włosy zmieniają kolor na blond. Wyglądam oszałamiająco. Bal ma się odbyć w budynku obok. Kiedy docieram na miejsce zaczyna prószyć śnieg. Pani w szatni mówi że "to był ostatni dzwonek" bo zaraz rozpęta się burza śnieżna.
środa, 24 września 2014
Sen świadomy
Miałam dziś świadomy sen a zaczęło się od zwykłego snu.
Co pamiętam:
Pierwsza scena, zaczyna się jak jestem na bardzo dużym wybiegu dla dzikich kotów, poza żółtym piachem są tam drzewa dające cień i jakieś "kocie" zabawki, liany, skałki, jest bardzo fajnie. Tresuję zwierzaki, zauważam że dosyć wysoko są zawieszone koła przez które koty skaczą. Doskonale im to wychodzi. Jedyne co pomaga mi w tresurze to moja własna ręka, koty słuchają moich poleceń i skaczą jak chcę.. przyglądam im się, to pumy. Są piękne, takie silne a jednocześnie gibkie, niezwykle daleko i wysoko skaczą. Przypomina mi się że pod moją opieką są dwa samce i jedna samica, ona jest moją ulubienicą.
Kolejna scena, budzę się, J. robi śniadanie, moją uwagę przykuwa telewizor a w zasadzie film który leci. Widzę siebie jak tresuję koty ze snu ;) Wołam J. i mówię: jak to możliwe że mój sen jest nagrany.. a on: Ola, to nie sen, wyjrzyj przez okno.
Podchodzę do okna, wyglądam a tam gigantyczna arena dla kotów, jestem w takim szoku że orientuję się że to sen :)
Od razu wyfruwam przez okno, trochę się boję tych zwierząt i frunę niezwykle wysoko. Wciąż jestem podekscytowana myślą że śnię świadomie. Już sobie planuję co by tu "chcieć".
Wyfruwam za arenę i ląduję na ziemi. Nagle zaczynają pojawiać się przeróżne postacie, tworzą wokół mnie krąg i nie pozwalają przejść. Niektórzy z nich są animowani np. hrabia Dracula. Na początku się trochę wystraszyłam, ale jak zobaczyłam te postacie jak z kreskówki to mnie to rozśmieszyło. Kiedy zamknęłam na chwilę oczy już nikogo nie było.
Za to przeniosło mnie do Włoch. Byłam tam na wycieczce. To był wciąż sen świadomy. Oglądając to miejsce przypomniało mi się, że już tu kiedyś byłam, dokładnie w tym samym miejscu w innym śnie dawno temu. Idąc wiedziałam gdzie co będzie, co będzie w pomieszczeniu czy za zakrętem.
Pomyślałam że chcę zobaczyć poprzednie wcielenie z X. i maksymalnie się skupiłam. Zamykam oczy, gdy je otwieram jestem w innym miejscu, również znajomym. wąska ścieżka, niewielka osada, kilka domków, pola nieopodal. Mieszkałam tu kiedyś. Czuję wielki smutek, żal bo rodzie nie pozwolili nam być razem a my nic z tym nie zrobiliśmy, nie walczyliśmy o siebie.
Kolejna scena, rozdzieleni przez jakąś wojnę, zanim zdążyliśmy się dobrze poznać, ale poznaliśmy się na tyle, że ta rozłąka nas dotknęła dziwną tęsknotą za sobą.
Kolejna myśl, chcę wniknąć w jego sen. Szukam ściany, gdzieś na forum czytałam że trzeba wejść do czyjegoś snu przez ścianę lub lustro. Ale zanim docieram do ściany zamykam oczy.
Kolejna scena ja i X. Patrzę na niego, ale jest jakiś dziwnie gruby, wygląda jak jakaś "ofiara losu". Mówi do mnie "na pewno mnie nie zechcesz, nie jestem dla ciebie atrakcyjny". Ja myślę "to nie X., on jest zawsze taki pewny siebie". Zamykam oczy.
Kolejna scena, na ławce siedzi J., X. i jeszcze kilku wspólnych znajomych. W tym śnie J. jest moim najlepszym przyjacielem zaś X. moim chłopakiem. Kiedy zbliżam się do ławki X. sadza mnie sobie a kolanach i długo gadamy. Potem on mnie całujeee. Jesteśmy ze sobą już wiele lat i planujemy być razem, bez ślubu.
Zamykam oczy, kiedy otwieram jestem w wodzie, zanurzona aż po szyję, to ocean. Nigdzie nie widać nawet skrawka lądu, woda ma gładką powierzchnię i niezwykłą niebieską barwę. Nie umiem pływać, zaczynam się topić, ale natychmiast przypomina mi się że to sen. Woda ściąga mnie w dół, mówię sobie "to nic, przecież umiem oddychać pod wodą". Uspokajam się i budzę.
Co pamiętam:
Pierwsza scena, zaczyna się jak jestem na bardzo dużym wybiegu dla dzikich kotów, poza żółtym piachem są tam drzewa dające cień i jakieś "kocie" zabawki, liany, skałki, jest bardzo fajnie. Tresuję zwierzaki, zauważam że dosyć wysoko są zawieszone koła przez które koty skaczą. Doskonale im to wychodzi. Jedyne co pomaga mi w tresurze to moja własna ręka, koty słuchają moich poleceń i skaczą jak chcę.. przyglądam im się, to pumy. Są piękne, takie silne a jednocześnie gibkie, niezwykle daleko i wysoko skaczą. Przypomina mi się że pod moją opieką są dwa samce i jedna samica, ona jest moją ulubienicą.
Kolejna scena, budzę się, J. robi śniadanie, moją uwagę przykuwa telewizor a w zasadzie film który leci. Widzę siebie jak tresuję koty ze snu ;) Wołam J. i mówię: jak to możliwe że mój sen jest nagrany.. a on: Ola, to nie sen, wyjrzyj przez okno.
Podchodzę do okna, wyglądam a tam gigantyczna arena dla kotów, jestem w takim szoku że orientuję się że to sen :)
Od razu wyfruwam przez okno, trochę się boję tych zwierząt i frunę niezwykle wysoko. Wciąż jestem podekscytowana myślą że śnię świadomie. Już sobie planuję co by tu "chcieć".
Wyfruwam za arenę i ląduję na ziemi. Nagle zaczynają pojawiać się przeróżne postacie, tworzą wokół mnie krąg i nie pozwalają przejść. Niektórzy z nich są animowani np. hrabia Dracula. Na początku się trochę wystraszyłam, ale jak zobaczyłam te postacie jak z kreskówki to mnie to rozśmieszyło. Kiedy zamknęłam na chwilę oczy już nikogo nie było.
Za to przeniosło mnie do Włoch. Byłam tam na wycieczce. To był wciąż sen świadomy. Oglądając to miejsce przypomniało mi się, że już tu kiedyś byłam, dokładnie w tym samym miejscu w innym śnie dawno temu. Idąc wiedziałam gdzie co będzie, co będzie w pomieszczeniu czy za zakrętem.
Pomyślałam że chcę zobaczyć poprzednie wcielenie z X. i maksymalnie się skupiłam. Zamykam oczy, gdy je otwieram jestem w innym miejscu, również znajomym. wąska ścieżka, niewielka osada, kilka domków, pola nieopodal. Mieszkałam tu kiedyś. Czuję wielki smutek, żal bo rodzie nie pozwolili nam być razem a my nic z tym nie zrobiliśmy, nie walczyliśmy o siebie.
Kolejna scena, rozdzieleni przez jakąś wojnę, zanim zdążyliśmy się dobrze poznać, ale poznaliśmy się na tyle, że ta rozłąka nas dotknęła dziwną tęsknotą za sobą.
Kolejna myśl, chcę wniknąć w jego sen. Szukam ściany, gdzieś na forum czytałam że trzeba wejść do czyjegoś snu przez ścianę lub lustro. Ale zanim docieram do ściany zamykam oczy.
Kolejna scena ja i X. Patrzę na niego, ale jest jakiś dziwnie gruby, wygląda jak jakaś "ofiara losu". Mówi do mnie "na pewno mnie nie zechcesz, nie jestem dla ciebie atrakcyjny". Ja myślę "to nie X., on jest zawsze taki pewny siebie". Zamykam oczy.
Kolejna scena, na ławce siedzi J., X. i jeszcze kilku wspólnych znajomych. W tym śnie J. jest moim najlepszym przyjacielem zaś X. moim chłopakiem. Kiedy zbliżam się do ławki X. sadza mnie sobie a kolanach i długo gadamy. Potem on mnie całujeee. Jesteśmy ze sobą już wiele lat i planujemy być razem, bez ślubu.
Zamykam oczy, kiedy otwieram jestem w wodzie, zanurzona aż po szyję, to ocean. Nigdzie nie widać nawet skrawka lądu, woda ma gładką powierzchnię i niezwykłą niebieską barwę. Nie umiem pływać, zaczynam się topić, ale natychmiast przypomina mi się że to sen. Woda ściąga mnie w dół, mówię sobie "to nic, przecież umiem oddychać pod wodą". Uspokajam się i budzę.
Etykiety:
J.,
poprzednie wcielenie,
puma,
sen,
sen świadomy,
Włochy,
woda,
wycieczka,
X,
zwierzę mocy,
żółty
wtorek, 23 września 2014
Horoskop wektorowy ja i X.
Dobra dusza rzuci okiem? Każda myśl mile widziana
Przyjaźń od ponad 12 lat, poznałam go tego samego dnia co J. (mąż) ;)
W wodniku AC Wenus Słońce Lilith Ceres, wszystko w 1 domu, Dom 7 punkt szczęścia i vetrex, dom 8 Pluton w skorpionku, 11 neptun, Słońce w koniunkcji z Ceres i Lilith (dla odmiany z mężem mam Słońce w koniunkcji z Juno) wklejam wykres może ktoś wypatrzy coś ważnego
![]() |
Ja i X. |
Mój mąż urodził się 1h wcześniej niż ja ;D
Poniżej dla porównania wrzucam horoskop wektorowy jego i x. Przyjaźń bardzo mocna i mam wrażenie że jak wino, z czasem nabiera mocy, znają się znacznie dłużej ;) Jak widać są różnice np. na ASC Merkury i pallas w kozie, u nas dla odmiany w wodniku..
![]() |
Mąż i X. |
A poniżej ja i J
U nas wenus w rybkach na AC postrzegają nas jak papużki nierozłączki :)
U nas wenus w rybkach na AC postrzegają nas jak papużki nierozłączki :)
![]() |
Ja i mąż |
mój email: tarotmojapasja@gmail.com
Etykiety:
horoskop wektorowy,
X
sobota, 20 września 2014
Wizyta w teatrze
Dostałyśmy z Agą bilety na przedstawienie w Paryżu. Zachwycone wyruszamy. Po drodze czeka nas porcja zadań do wykonania. Dostajemy specjalną mapę i musimy "zaliczyć" co najmniej połowę punktów na niej (konkretne miejsca które trzeba odwiedzić np. szczyt górski, spotkania z ludźmi jak i zadania logiczne). Jestem na miejscu szybciej niż A. Zajmuję miejsce zaraz przy półokrągłej scenie, na widowni są już tłumy. Po chwili siostra dociera i siada na moich kolanach (brak miejsc), przedstawienie się zaczyna.
Jest klimatycznie, głośno; kostiumy, sceneria i oświetlenie są na najwyższym poziomie. Pierwsza cześć kończy się szybko. Na scenę wchodzi konferansjer zapowiadając przerwę, mówi też że Ci którzy nie czują potrzeby by skorzystać z toalety czy coś przekąsić, mogą obejrzeć mini-przedstawienie. Uśmiecham się i mówię do A. ze zapewne będzie śmiesznie i za chwilę pojawi się mężczyzna przebrany za wróżkę-baletnicę.
Na scenę wchodzi mężczyzna przebrany za wróżkę-baletnicę ;)
Ma długie brązowe włosy ciasno spięte w kucyk, srebrzystą opaskę na czole. Jest ubrany w czarny męski strój do baletu, ma srebrzystą spódniczkę i różdżkę w prawej dłoni (zakończona gwiazdeczką). Tańczy, zabawia publiczność, mówi cały czas - widownia raz po raz wybucha śmiechem. Skupia na sobie całą uwagę. Nagle jego wzrok pada na mnie, natychmiast zbliża się i staje naprzeciwko. Mam wrażenie że od teraz patrzy tylko na mnie.
A. wciąż siedzi na moich kolanach, zaczyna mi ciążyć, poza tym robię się niepewna.. a może on patrzy na A. a nie na mnie? Mówię jej że mi ciężko a ona przypomina mi, że nie ma miejsca.
Spoglądam w lewo, przerzedziło się (wszak to przerwa), na fotelu obok siedzi pluszowy miś wielkości człowieka. Mówię do A. by siadła obok, ja zaś biorę misia na kolana. Przedstawienie trwa, teraz mam pewność że on patrzy na mnie. Wygląda komicznie, ale spojrzenie ma tak przeszywające że raz po raz przechodzą mnie Ciary. Przedstawienie dobiega końca, on kłania się nisko we wszystkie strony. Ostatni pokłon jest w moim kierunku. Kiedy się prostuje wyciąga do mnie rękę, jakby chciał zrobić ze mną cześć. Chwila wahania i decyduję się również wyciągnąć rękę, ku mojemu zdziwieniu on robi "w tył zwrot" zaś mój fotel niespodziewanie się przechyla w stronę sceny, balansuje tam chwilę jak sprężynowa zabawka a potem wraca na swoje miejsce. Widownia szaleje, wszyscy powtarzają mój gest. Tymczasem on nie zwraca na nich uwagi, podaje mi swój kapelusz i odchodzi, w środku zauważam malutkiego pajączka.
Jest klimatycznie, głośno; kostiumy, sceneria i oświetlenie są na najwyższym poziomie. Pierwsza cześć kończy się szybko. Na scenę wchodzi konferansjer zapowiadając przerwę, mówi też że Ci którzy nie czują potrzeby by skorzystać z toalety czy coś przekąsić, mogą obejrzeć mini-przedstawienie. Uśmiecham się i mówię do A. ze zapewne będzie śmiesznie i za chwilę pojawi się mężczyzna przebrany za wróżkę-baletnicę.
Na scenę wchodzi mężczyzna przebrany za wróżkę-baletnicę ;)
Ma długie brązowe włosy ciasno spięte w kucyk, srebrzystą opaskę na czole. Jest ubrany w czarny męski strój do baletu, ma srebrzystą spódniczkę i różdżkę w prawej dłoni (zakończona gwiazdeczką). Tańczy, zabawia publiczność, mówi cały czas - widownia raz po raz wybucha śmiechem. Skupia na sobie całą uwagę. Nagle jego wzrok pada na mnie, natychmiast zbliża się i staje naprzeciwko. Mam wrażenie że od teraz patrzy tylko na mnie.
A. wciąż siedzi na moich kolanach, zaczyna mi ciążyć, poza tym robię się niepewna.. a może on patrzy na A. a nie na mnie? Mówię jej że mi ciężko a ona przypomina mi, że nie ma miejsca.
Spoglądam w lewo, przerzedziło się (wszak to przerwa), na fotelu obok siedzi pluszowy miś wielkości człowieka. Mówię do A. by siadła obok, ja zaś biorę misia na kolana. Przedstawienie trwa, teraz mam pewność że on patrzy na mnie. Wygląda komicznie, ale spojrzenie ma tak przeszywające że raz po raz przechodzą mnie Ciary. Przedstawienie dobiega końca, on kłania się nisko we wszystkie strony. Ostatni pokłon jest w moim kierunku. Kiedy się prostuje wyciąga do mnie rękę, jakby chciał zrobić ze mną cześć. Chwila wahania i decyduję się również wyciągnąć rękę, ku mojemu zdziwieniu on robi "w tył zwrot" zaś mój fotel niespodziewanie się przechyla w stronę sceny, balansuje tam chwilę jak sprężynowa zabawka a potem wraca na swoje miejsce. Widownia szaleje, wszyscy powtarzają mój gest. Tymczasem on nie zwraca na nich uwagi, podaje mi swój kapelusz i odchodzi, w środku zauważam malutkiego pajączka.
czwartek, 18 września 2014
Ludzie z bagien
We śnie jestem chłopcem. Moim najlepszym przyjacielem jest kolega z klasy.
Mój rówieśnik jest nieco grubszy, wszyscy się z niego naśmiewają. Mieszka w chatce z drewna w środku lasu. Domek otoczony jest bagnami/mokradłami, idąc tam trzeba być bardzo ostrożnym. Prowadzi do nich wąska ścieżka, która w głębi lasu przechodzi w mocną/solidną kładkę (pod nią jest głębokie bagno).
Mój rówieśnik jest nieco grubszy, wszyscy się z niego naśmiewają. Mieszka w chatce z drewna w środku lasu. Domek otoczony jest bagnami/mokradłami, idąc tam trzeba być bardzo ostrożnym. Prowadzi do nich wąska ścieżka, która w głębi lasu przechodzi w mocną/solidną kładkę (pod nią jest głębokie bagno).
Chłopiec ma tylko tatę, mama zaginęła w bardzo dziwnych i niewyjaśnionych okolicznościach kiedy był mały. Generalnie, inni stronią od nich, ja zaś uwielbiam spędzać czas z tym chłopcem. Przeważnie siedzimy w jego pokoju, czytamy Lovecrafta, zaś wieczorem opowiadamy sobie historie mrożące krew w żyłach.
Ojca chłopca nigdy nie widziałam, wiem że ma pracownię w piwnicy i nigdy stamtąd nie wychodzi.
Sen zaczyna się jak idę do niego. Na teren posesji trzeba przejść przez gigantyczną żelazną bramę. Już z daleka widzę kolegę przed domem, właśnie wychodzi i zamyka drzwi. Niestety, traci równowagę na tej wąskiej kładce i wpada do bagna. Jestem przerażona, bo stoję daleko i już nic nie mogę zrobić, jego ciało niesłychanie szybko i bezgłośnie znika w odmętach. Ja to widzę jak na filmie - dosłownie, niepewna co robić - chcę go ratować, choć nie mam najmniejszych szans bym dobiegła, jednocześnie nie chcę być blisko tego miejsca, boję się że to bagno "mnie wciągnie" kiedy się zbliżę.
Kolejna scena, stoję w tym samym miejscu, wszędzie jest pełno policji, migają czerwono-niebieskie światła, przez głośnik słychać nawoływania, ekipa przeszukuje teren bosakami.
Nic nie znaleźli, ani syna, ani ojca - który zapadł się pod ziemię.
Kolejna scena, stoję w tym samym miejscu, wszędzie jest pełno policji, migają czerwono-niebieskie światła, przez głośnik słychać nawoływania, ekipa przeszukuje teren bosakami.
Nic nie znaleźli, ani syna, ani ojca - który zapadł się pod ziemię.
Jest głęboka czarna noc, wszyscy się rozchodzą.
Mija kilkanaście miesięcy, po raz pierwszy decyduję się wybrać do tego domu, być może coś odkryję? Kiedy jestem na ganku zauważam subtelne różnice np. malutki srebrzysty dzwoneczek do drzwi jest zawieszony nisko koło kładki, zaraz nad bagnem. Dzwonię tym dzwoneczkiem. W mętnej i zarośniętej wodzie widać bańki, słychać bulgotanie - jakby ktoś za chwilę miał wypłynąć. Zaczynam się bać, robię w tył zwrot i uciekam, bulgotanie jest coraz głośniejsze. Kiedy mijam bramę zauważam że ma wydrążone przejście jakby dla psa-kota, tylko znacznie większe, spokojnie zmieściłby się tam człowiek "na czworakach". Biegnę przez las, mam wrażenie że śledzą mnie czyjeś oczy, prześladuje mnie myśl że cała rodzina, przemieniała się w potwory rodem z prozy Lovecrafta.
Mija kilkanaście miesięcy, po raz pierwszy decyduję się wybrać do tego domu, być może coś odkryję? Kiedy jestem na ganku zauważam subtelne różnice np. malutki srebrzysty dzwoneczek do drzwi jest zawieszony nisko koło kładki, zaraz nad bagnem. Dzwonię tym dzwoneczkiem. W mętnej i zarośniętej wodzie widać bańki, słychać bulgotanie - jakby ktoś za chwilę miał wypłynąć. Zaczynam się bać, robię w tył zwrot i uciekam, bulgotanie jest coraz głośniejsze. Kiedy mijam bramę zauważam że ma wydrążone przejście jakby dla psa-kota, tylko znacznie większe, spokojnie zmieściłby się tam człowiek "na czworakach". Biegnę przez las, mam wrażenie że śledzą mnie czyjeś oczy, prześladuje mnie myśl że cała rodzina, przemieniała się w potwory rodem z prozy Lovecrafta.
piątek, 12 września 2014
Bliźniaki
Relacja z X. (najlepszy przyjaciel męża, zaś od 12 lat nasz wspólny) tak mnie nurtuje, że czasem aż mnie skręca w środku. Pytanie zadane przed snem: co jest jeszcze możliwe w tym życiu między mną i X. i jak się poznaliśmy w poprzednim wcieleniu?
Sen1
Siedzę przy okrągłym stoliku w restauracji (poza naszą trójka nie ma nikogo), po mojej lewej stronie X, po prawej J. (mąż).
X. mówi patrząc mi prosto w oczy "Kiedyś ktoś mi powiedział, że moja Miłość zapuka do drzwi, po prostu wejdzie do mojego domu" (dzień wcześniej ja tak weszłam do niego)
Ja, głęboki oddech, wyglądam przez okno "... ale mamy dziwną pogodę, jest jesień (pełno złoto-pomarańczowo-czerwonych liści na chodniku) i jest zima bo pada śnieg (właśnie zaczęło sypać) a w dodatku jest wiosna (świeciło piękne słońce, było na tyle ciepło że ludzie chodzili w t-shirtach), brakuje tylko lata" i znów patrzą na X.
On wtedy zbliża się do mnie i całuje, ma mega zimne i bardzo wilgotne usta (jakby dopiero co wypił wodę z lodem), odpycham go bo mnie totalnie zaskoczył, J. siedzi obok, widzę jego zaskoczenie, mówię do X. "Nie rób tego nigdy więcej" a on do mnie "Zrobię, choćby nie wiem co"
Kolejny sen
Studiuję teologię, zaprzyjaźniam się z jedną z dziewczyn. Pewnego dnia postanawiamy "zerwać się" z wykładów. Siedzimy na ławce, patrząc na Wóz Cygański i gadamy czy da się przewidzieć przyszłość. Podchodzi do nas dwóch chłopaków, to bliźniaki. Jeden z nich siada koło mnie i od razu mnie obejmuje ramieniem, koło koleżanki siada ten drugi. Nigdy w życiu nie byłyśmy z nikim związane, ale w tych chłopcach jest coś takiego, że od razu "wiem, że to jest To"
Budzę się z przeświadczeniem że te bliźniaki to J i X.
Sen1
Siedzę przy okrągłym stoliku w restauracji (poza naszą trójka nie ma nikogo), po mojej lewej stronie X, po prawej J. (mąż).
X. mówi patrząc mi prosto w oczy "Kiedyś ktoś mi powiedział, że moja Miłość zapuka do drzwi, po prostu wejdzie do mojego domu" (dzień wcześniej ja tak weszłam do niego)
Ja, głęboki oddech, wyglądam przez okno "... ale mamy dziwną pogodę, jest jesień (pełno złoto-pomarańczowo-czerwonych liści na chodniku) i jest zima bo pada śnieg (właśnie zaczęło sypać) a w dodatku jest wiosna (świeciło piękne słońce, było na tyle ciepło że ludzie chodzili w t-shirtach), brakuje tylko lata" i znów patrzą na X.
On wtedy zbliża się do mnie i całuje, ma mega zimne i bardzo wilgotne usta (jakby dopiero co wypił wodę z lodem), odpycham go bo mnie totalnie zaskoczył, J. siedzi obok, widzę jego zaskoczenie, mówię do X. "Nie rób tego nigdy więcej" a on do mnie "Zrobię, choćby nie wiem co"
Kolejny sen
Studiuję teologię, zaprzyjaźniam się z jedną z dziewczyn. Pewnego dnia postanawiamy "zerwać się" z wykładów. Siedzimy na ławce, patrząc na Wóz Cygański i gadamy czy da się przewidzieć przyszłość. Podchodzi do nas dwóch chłopaków, to bliźniaki. Jeden z nich siada koło mnie i od razu mnie obejmuje ramieniem, koło koleżanki siada ten drugi. Nigdy w życiu nie byłyśmy z nikim związane, ale w tych chłopcach jest coś takiego, że od razu "wiem, że to jest To"
Budzę się z przeświadczeniem że te bliźniaki to J i X.
Etykiety:
bliźnięta,
J.,
liść,
okno,
pocałunek,
pory roku,
przyjaciel,
przytulanie,
sen,
studia,
śnieg,
wóz cygański,
X
środa, 3 września 2014
Ikariusz

druga zaś "wszystko utrudnia".
Nagle przebiega obok nas dziewczyna twierdząc, że zbliża się Ktoś, kto poluje na jedną z nas. Szukają dziewczyny obdarzonej nadnaturalnymi zdolnościami, "siostry Pawełka". Żadna z nas nie ma zdolności paranormalnych i nie znamy żadnego Pawełka, ale dziewczyna mówi że "badają" każdą, zaś to badanie połączone jest z torturami i zawsze kończy się śmiercią (czy się posiada dar czy też nie).
Spanikowane uciekamy. Ja decyduję się uciekać oknami (jak zawsze w snach), "dobra" koleżanka wybiera inną drogą (dla zmyłki), za mną podąża ta druga, siedzi tylko i czeka aż ja rozwiążę problem (np. otworzę skomplikowany zamek itp.) potem idzie za mną.
Udaje mi się uciec do kolejnych pomieszczeń. W pewnej chwili "koleżanka" podchodzi do mnie i mówi że oni nas nie gonią, wiec ja już na spokojnie otwieram kolejne okno.
I właśnie w tym momencie, kiedy emocje opadły i się uspokoiłam do pomieszczenia wchodzi dwóch chłopaków, niemalże mdleję z przerażenia, koleżanka wskazuje na mnie i mówi "to ona". Jeden z nich zakłada mi kamienne kajdanki na ręce.
Okazuje się że to nie ten Ktoś kto poluje, tylko jego Prawa i Lewa ręka ;)
Ten który zakłada mi kajdanki patrzy na mnie długo, jakby mnie badał spojrzeniem, mam wrażenie że pokochał mnie mocno od pierwszego spojrzenia i nie da mi zginać-nigdy.
Tłumaczę mu że nie znam żadnego Pawełka i że jestem najzwyczajniejszą dziewczyną na świecie. On mi mówi żebym się nie bała, pierwsze co zawsze robią to pobierają krew, krew może wskazać na specjalne zdolności danej osoby, ogólnie jest bardzo cenna w ich świecie. Trzyma mnie czule za rękę, gdy nagle dostaje od tego ważnego Ktosia sms, mówi mi że musi do niego oddzwonić i oddala się na moment. Krew pobiera ten drugi.
Pierwszy wraca, uspokaja mnie i mówi że do soboty mogę być spokojna (mam 3dni), bo dopiero wtedy będzie wynik badania. Teraz mam się przespać i odpocząć.
Chcę mu wytłumaczyć, że w tym stresie nie zasnę, ale zanim oni wychodzą już śpię.
Budzę się przed świtem, moje ciało jest gorące, spocone i promieniuje złoto-pomarańczowym blaskiem. Czuję w sobie ogromną moc. W celi w której mnie zatrzymali jest wyjście, jedna ze ścian złożona jest z kamiennych płyt, jak je poprzesuwam i poustawiam odpowiednio, to ucieknę. Problem w tym że jedna taka płyta waży tonę.
* cela była sześcianem 10m ściana
I nagle te kamienne bloki zaczynają drgać, chwilę później przesuwać się, to ja nimi steruję "podświadomie", moje świadome Ja nie chce uciekać i chce to powstrzymać, wszak do soboty jestem bezpieczna, ale to co robię z płytami dzieje się "poza mną", nie kontroluję tego. Już widzę wyjście, nagle do sali wkraczają oni, nie są sami, jest z nimi ten ważny Ktoś. W tej sekundzie cieszę się że jednak "się nie posłuchałam" i lotem błyskawicy uciekam.
Ostatni raz zerkam na tego "dobrego", ma kamienną twarz, ale mam wrażenie że "w duchu" skacze z radości że uciekłam, nagle słyszę jego myśli "Mam na imię Ikariusz, jeszcze kiedyś się spotkamy i to szybciej niż myślisz, wciąż powtarzał: nie bój się, tylko spokojnie, jesteśmy ludźmi których "serce płonie ogniem"...
.. co ciekawe, rano włączyłam dosłownie na 3 min Vivę, zdążyłam obejrzeć "jednym okiem" teledysk (w trakcie pisania snu)
Subskrybuj:
Posty (Atom)