We śnie jestem chłopcem. Moim najlepszym przyjacielem jest kolega z klasy.
Mój rówieśnik jest nieco grubszy, wszyscy się z niego naśmiewają. Mieszka w chatce z drewna w środku lasu. Domek otoczony jest bagnami/mokradłami, idąc tam trzeba być bardzo ostrożnym. Prowadzi do nich wąska ścieżka, która w głębi lasu przechodzi w mocną/solidną kładkę (pod nią jest głębokie bagno).
Mój rówieśnik jest nieco grubszy, wszyscy się z niego naśmiewają. Mieszka w chatce z drewna w środku lasu. Domek otoczony jest bagnami/mokradłami, idąc tam trzeba być bardzo ostrożnym. Prowadzi do nich wąska ścieżka, która w głębi lasu przechodzi w mocną/solidną kładkę (pod nią jest głębokie bagno).
Chłopiec ma tylko tatę, mama zaginęła w bardzo dziwnych i niewyjaśnionych okolicznościach kiedy był mały. Generalnie, inni stronią od nich, ja zaś uwielbiam spędzać czas z tym chłopcem. Przeważnie siedzimy w jego pokoju, czytamy Lovecrafta, zaś wieczorem opowiadamy sobie historie mrożące krew w żyłach.
Ojca chłopca nigdy nie widziałam, wiem że ma pracownię w piwnicy i nigdy stamtąd nie wychodzi.
Sen zaczyna się jak idę do niego. Na teren posesji trzeba przejść przez gigantyczną żelazną bramę. Już z daleka widzę kolegę przed domem, właśnie wychodzi i zamyka drzwi. Niestety, traci równowagę na tej wąskiej kładce i wpada do bagna. Jestem przerażona, bo stoję daleko i już nic nie mogę zrobić, jego ciało niesłychanie szybko i bezgłośnie znika w odmętach. Ja to widzę jak na filmie - dosłownie, niepewna co robić - chcę go ratować, choć nie mam najmniejszych szans bym dobiegła, jednocześnie nie chcę być blisko tego miejsca, boję się że to bagno "mnie wciągnie" kiedy się zbliżę.
Kolejna scena, stoję w tym samym miejscu, wszędzie jest pełno policji, migają czerwono-niebieskie światła, przez głośnik słychać nawoływania, ekipa przeszukuje teren bosakami.
Nic nie znaleźli, ani syna, ani ojca - który zapadł się pod ziemię.
Kolejna scena, stoję w tym samym miejscu, wszędzie jest pełno policji, migają czerwono-niebieskie światła, przez głośnik słychać nawoływania, ekipa przeszukuje teren bosakami.
Nic nie znaleźli, ani syna, ani ojca - który zapadł się pod ziemię.
Jest głęboka czarna noc, wszyscy się rozchodzą.
Mija kilkanaście miesięcy, po raz pierwszy decyduję się wybrać do tego domu, być może coś odkryję? Kiedy jestem na ganku zauważam subtelne różnice np. malutki srebrzysty dzwoneczek do drzwi jest zawieszony nisko koło kładki, zaraz nad bagnem. Dzwonię tym dzwoneczkiem. W mętnej i zarośniętej wodzie widać bańki, słychać bulgotanie - jakby ktoś za chwilę miał wypłynąć. Zaczynam się bać, robię w tył zwrot i uciekam, bulgotanie jest coraz głośniejsze. Kiedy mijam bramę zauważam że ma wydrążone przejście jakby dla psa-kota, tylko znacznie większe, spokojnie zmieściłby się tam człowiek "na czworakach". Biegnę przez las, mam wrażenie że śledzą mnie czyjeś oczy, prześladuje mnie myśl że cała rodzina, przemieniała się w potwory rodem z prozy Lovecrafta.
Mija kilkanaście miesięcy, po raz pierwszy decyduję się wybrać do tego domu, być może coś odkryję? Kiedy jestem na ganku zauważam subtelne różnice np. malutki srebrzysty dzwoneczek do drzwi jest zawieszony nisko koło kładki, zaraz nad bagnem. Dzwonię tym dzwoneczkiem. W mętnej i zarośniętej wodzie widać bańki, słychać bulgotanie - jakby ktoś za chwilę miał wypłynąć. Zaczynam się bać, robię w tył zwrot i uciekam, bulgotanie jest coraz głośniejsze. Kiedy mijam bramę zauważam że ma wydrążone przejście jakby dla psa-kota, tylko znacznie większe, spokojnie zmieściłby się tam człowiek "na czworakach". Biegnę przez las, mam wrażenie że śledzą mnie czyjeś oczy, prześladuje mnie myśl że cała rodzina, przemieniała się w potwory rodem z prozy Lovecrafta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz