Dostałyśmy z Agą bilety na przedstawienie w Paryżu. Zachwycone wyruszamy. Po drodze czeka nas porcja zadań do wykonania. Dostajemy specjalną mapę i musimy "zaliczyć" co najmniej połowę punktów na niej (konkretne miejsca które trzeba odwiedzić np. szczyt górski, spotkania z ludźmi jak i zadania logiczne). Jestem na miejscu szybciej niż A. Zajmuję miejsce zaraz przy półokrągłej scenie, na widowni są już tłumy. Po chwili siostra dociera i siada na moich kolanach (brak miejsc), przedstawienie się zaczyna.
Jest klimatycznie, głośno; kostiumy, sceneria i oświetlenie są na najwyższym poziomie. Pierwsza cześć kończy się szybko. Na scenę wchodzi konferansjer zapowiadając przerwę, mówi też że Ci którzy nie czują potrzeby by skorzystać z toalety czy coś przekąsić, mogą obejrzeć mini-przedstawienie. Uśmiecham się i mówię do A. ze zapewne będzie śmiesznie i za chwilę pojawi się mężczyzna przebrany za wróżkę-baletnicę.
Na scenę wchodzi mężczyzna przebrany za wróżkę-baletnicę ;)
Ma długie brązowe włosy ciasno spięte w kucyk, srebrzystą opaskę na czole. Jest ubrany w czarny męski strój do baletu, ma srebrzystą spódniczkę i różdżkę w prawej dłoni (zakończona gwiazdeczką). Tańczy, zabawia publiczność, mówi cały czas - widownia raz po raz wybucha śmiechem. Skupia na sobie całą uwagę. Nagle jego wzrok pada na mnie, natychmiast zbliża się i staje naprzeciwko. Mam wrażenie że od teraz patrzy tylko na mnie.
A. wciąż siedzi na moich kolanach, zaczyna mi ciążyć, poza tym robię się niepewna.. a może on patrzy na A. a nie na mnie? Mówię jej że mi ciężko a ona przypomina mi, że nie ma miejsca.
Spoglądam w lewo, przerzedziło się (wszak to przerwa), na fotelu obok siedzi pluszowy miś wielkości człowieka. Mówię do A. by siadła obok, ja zaś biorę misia na kolana. Przedstawienie trwa, teraz mam pewność że on patrzy na mnie. Wygląda komicznie, ale spojrzenie ma tak przeszywające że raz po raz przechodzą mnie Ciary. Przedstawienie dobiega końca, on kłania się nisko we wszystkie strony. Ostatni pokłon jest w moim kierunku. Kiedy się prostuje wyciąga do mnie rękę, jakby chciał zrobić ze mną cześć. Chwila wahania i decyduję się również wyciągnąć rękę, ku mojemu zdziwieniu on robi "w tył zwrot" zaś mój fotel niespodziewanie się przechyla w stronę sceny, balansuje tam chwilę jak sprężynowa zabawka a potem wraca na swoje miejsce. Widownia szaleje, wszyscy powtarzają mój gest. Tymczasem on nie zwraca na nich uwagi, podaje mi swój kapelusz i odchodzi, w środku zauważam malutkiego pajączka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz