Miałam dziś świadomy sen a zaczęło się od zwykłego snu.
Co pamiętam:
Pierwsza scena, zaczyna się jak jestem na bardzo dużym wybiegu dla dzikich kotów, poza żółtym piachem są tam drzewa dające cień i jakieś "kocie" zabawki, liany, skałki, jest bardzo fajnie. Tresuję zwierzaki, zauważam że dosyć wysoko są zawieszone koła przez które koty skaczą. Doskonale im to wychodzi. Jedyne co pomaga mi w tresurze to moja własna ręka, koty słuchają moich poleceń i skaczą jak chcę.. przyglądam im się, to pumy. Są piękne, takie silne a jednocześnie gibkie, niezwykle daleko i wysoko skaczą. Przypomina mi się że pod moją opieką są dwa samce i jedna samica, ona jest moją ulubienicą.
Kolejna scena, budzę się, J. robi śniadanie, moją uwagę przykuwa telewizor a w zasadzie film który leci. Widzę siebie jak tresuję koty ze snu ;) Wołam J. i mówię: jak to możliwe że mój sen jest nagrany.. a on: Ola, to nie sen, wyjrzyj przez okno.
Podchodzę do okna, wyglądam a tam gigantyczna arena dla kotów, jestem w takim szoku że orientuję się że to sen :)
Od razu wyfruwam przez okno, trochę się boję tych zwierząt i frunę niezwykle wysoko. Wciąż jestem podekscytowana myślą że śnię świadomie. Już sobie planuję co by tu "chcieć".
Wyfruwam za arenę i ląduję na ziemi. Nagle zaczynają pojawiać się przeróżne postacie, tworzą wokół mnie krąg i nie pozwalają przejść. Niektórzy z nich są animowani np. hrabia Dracula. Na początku się trochę wystraszyłam, ale jak zobaczyłam te postacie jak z kreskówki to mnie to rozśmieszyło. Kiedy zamknęłam na chwilę oczy już nikogo nie było.
Za to przeniosło mnie do Włoch. Byłam tam na wycieczce. To był wciąż sen świadomy. Oglądając to miejsce przypomniało mi się, że już tu kiedyś byłam, dokładnie w tym samym miejscu w innym śnie dawno temu. Idąc wiedziałam gdzie co będzie, co będzie w pomieszczeniu czy za zakrętem.
Pomyślałam że chcę zobaczyć poprzednie wcielenie z X. i maksymalnie się skupiłam. Zamykam oczy, gdy je otwieram jestem w innym miejscu, również znajomym. wąska ścieżka, niewielka osada, kilka domków, pola nieopodal. Mieszkałam tu kiedyś. Czuję wielki smutek, żal bo rodzie nie pozwolili nam być razem a my nic z tym nie zrobiliśmy, nie walczyliśmy o siebie.
Kolejna scena, rozdzieleni przez jakąś wojnę, zanim zdążyliśmy się dobrze poznać, ale poznaliśmy się na tyle, że ta rozłąka nas dotknęła dziwną tęsknotą za sobą.
Kolejna myśl, chcę wniknąć w jego sen. Szukam ściany, gdzieś na forum czytałam że trzeba wejść do czyjegoś snu przez ścianę lub lustro. Ale zanim docieram do ściany zamykam oczy.
Kolejna scena ja i X. Patrzę na niego, ale jest jakiś dziwnie gruby, wygląda jak jakaś "ofiara losu". Mówi do mnie "na pewno mnie nie zechcesz, nie jestem dla ciebie atrakcyjny". Ja myślę "to nie X., on jest zawsze taki pewny siebie". Zamykam oczy.
Kolejna scena, na ławce siedzi J., X. i jeszcze kilku wspólnych znajomych. W tym śnie J. jest moim najlepszym przyjacielem zaś X. moim chłopakiem. Kiedy zbliżam się do ławki X. sadza mnie sobie a kolanach i długo gadamy. Potem on mnie całujeee. Jesteśmy ze sobą już wiele lat i planujemy być razem, bez ślubu.
Zamykam oczy, kiedy otwieram jestem w wodzie, zanurzona aż po szyję, to ocean. Nigdzie nie widać nawet skrawka lądu, woda ma gładką powierzchnię i niezwykłą niebieską barwę. Nie umiem pływać, zaczynam się topić, ale natychmiast przypomina mi się że to sen. Woda ściąga mnie w dół, mówię sobie "to nic, przecież umiem oddychać pod wodą". Uspokajam się i budzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz