wtorek, 27 stycznia 2015

Dlaczego czuję takie silne połączenie z X?

Zadane przed snem ;)
Sen
Czasy współczesne, siedzę na czacie i gadam z jakąś dziewczyną, piszę o okolicznościach poznania X. (ten sam dzień co poznałam J.) i o pierwszych intensywnych tygodniach (nasza trójka na tych samych spotkaniach, wciąż krzyżowanie się naszych dróg, tyle że z J. to spotkania "umówione", zaś z X. "przez przypadek", ale równie częste jak z J., te same imprezy).

Dziewczyna odpisuje dosyć szybko, mówi że jesteśmy połączeni niezwykle starym zaklęciem, w poprzednich wcieleniach wykonaliśmy potężny Rytuał Wiążący, wykorzystaliśmy Magię Krwi i Węzłów.
(* co ciekawe, wszędzie i na wszystkim mam mnóstwo węzłów, począwszy od sznurówek, wszelkich kabli: odkurzacz, ładowarki, suszarka; kiedyś jako dziecko robiłam sobie 3 węzły na włosach? skąd? po co to robiłam? czasem wplatałam we włosy sznurki - zaprzestałam jak mama powiedziała że nikt tak nie robi).
Dziewczyna odpisała mi w innym języku coś a'la aramejski, sporo czasu zajmuje mi tłumaczenie. Dopytuję o szczegóły. Twierdzi, że czar jest tak potężny, dlatego że wykonaliśmy go razem, nasza wola splotła się w jedną - chcieliśmy w każdym wcieleniu być ze sobą.
Pytam więc o J., jaką ma rolę. Odpowiedź pojawia się niemal natychmiast, J. zawsze "przychodzi na świat" jako nasz najlepszy przyjaciel, jest Istotą Światła, pomaga nam przełamać rytuał i uwolnić się od siebie, "zerwać kajdany astralne".

(*rzeczywiście, w snach "z poprzednich wcieleń", niemal zawsze jestem z X., 
numerologicznie X. jest  9, zaś ja i J. jesteśmy 8)

Węzeł Cygański
W tym momencie słyszę jakiś dziwne dźwięki, biorę ze stolika grubą, czarną, kwadratową księgę i idę pozamykać drzwi. To takie duże, drewniane drzwi, które mają tylko dolną połowę, taka co nie pozwala na wejście psa np. ale kot by je przeskoczył. Zamykam drzwi na haczyk. Za nimi widzę niewielki ganek, ale drzwi są solidne i zamknięte na zasuwę. Dom jest zbudowany jak kiedyś dwory. Jest główne wejście i przechodzi się przez wszystkie izby z powrotem do wejścia, takie "pokoje przechodnie". Zaczynam od pokoju najbardziej starego, przechodząc do coraz bardziej nowoczesnych. Ostatni pokój, to nie pokój a księgarnia/cenna biblioteka, pośrodku jest wąski korytarz i wejścia do ciasnych przejść, gdzie stoją półki wypełnione książkami. Wzdłuż korytarza, jest 7 lub 8 bramek z alarmami. Decyduję się przebiec, książka którą trzymam, ma pasek magnetyczny, za każdym razem jak przekraczam "bramkę" rozświetla się czerwona lampka. Wchodzę do następnego pomieszczenia, to jakby poczekalnia.
Opadam bez sił na krzesło, tyle nowych informacji, sama nie wiem co myśleć. Jestem na jakimś bardzo wysokim piętrze, może setnym, może wyższym, zerkam przez okno. Wszystko jest zalane delikatnym światłem, cudownie przebija się przez chmury, widzę miasto poniżej. Miasto jest potężne, rozbudowane, ale z tej perspektywy, wygląda jak makieta.
Zastanawiam się czy każdy z nas ma "przypisaną rolę" na tym świecie..




 

niedziela, 25 stycznia 2015

Nas troje


Pochodziliśmy z jednego klanu. Ja , J. i X. To była jakaś osada nad rzeką. Co dzień musieliśmy się liczyć z tym, że woda nas zaleje. Życie tam nie oszczędzało, wymagało nakładu sił i ciężkiej pracy, ciągłej gotowości na zmaganie się z żywiołem. Rzeka była potężna. Nasze domy, specjalnie zbudowane, na takich długich, drewnianych palach, były z drewna, ale podstawa domu wyłożona była ciasno ułożonymi kamieniami. Niedaleko, na wysokim wzgórzu był cmentarz. Lubiłam tam chodzić, zawsze panowała tam cisza i było tak spokojnie, jakby to był zupełnie inny świat. Raz w miesiącu, wszyscy mieszańcy osady, odprawiali tam rytuał. Chodziliśmy wyznaczoną ścieżką między grobami. Podziwiałam przepiękne rzeźby.


Kolejny sen. Wychodzę ze swojego starego domu, a raczej uciekam przed czymś. Orientuję się że mam rolki i poruszam się znacznie szybciej. Na zakręcie ulicy spotykam robotników, wylewają nową nawierzchnię. Nie bardzo wiem jak ich obejść na tych rolkach. Po ulicy nie przejadę, chodnik zablokowany, zaś rolki po trawie nie jadą i boję się, że mnie to spowolni. Kiedy tak myślę, co dalej, pojawia się jakiś chłopak. Bierze mnie "pod pachy" i sadza na wóz. To wóz cygański. Czuję lekki  niepokój, bo oni wszyscy są połączeni więzami krwi, ja zaś "odstaję". Szybko się okazuje, że niepotrzebnie tak się czuję, przyjmują mnie jak "swoją". Szczególnie matka chłopaka.
W ogóle, wszyscy są bardzo mili, rozmowni, uśmiechnięci, życzliwi.


Jakiś czas później, chłopak proponuje mi ślub, zgadzam się, bo kocham go z całego serca. Jeszcze tego samego dnia, przybywa jego starszy brat. Widać że są ze sobą bardzo związani, niestety mam wrażenie że "stanęłam między nimi", bo ten drugi intensywnie mi się przygląda.

RoadHouse - Wykidajło - Przydrożny bar - refleksje

Kocham ten film, sama nie wiem dlaczego - ma kiczowate elementy.
Chyba mam do niego sentyment, dziś obejrzałam kolejny raz i tak mi się skojarzyło, że:
J. jest jak Patric

zaś X. to Sam Elliott

Mam słabość do takiej urody jak Sam w tym filmie (długo i srebrnowłosy, brodato-wąsaty, 
pewnie dlatego kocham film Magnolia i kreację Tom C.


poniedziałek, 19 stycznia 2015

3 duchowe wcielenia

Właśnie kupiliśmy mieszkanie. Po wprowadzeniu się, zauważyliśmy, że jest dużo większe niż nam się na początku wydawało,  a to dlatego, że kupiliśmy je "ze wszystkim" w środku, zaś teraz, część rzeczy wyrzucamy. Najbardziej podoba mi się taka długa-stojąca lampa i stolik obok. Od razu przesuwam je w inny kąt - taki, w którym lepiej widać "cały pokój" i drzwi.

Tego wieczoru, zaprosiła nas do siebie moja najlepsza przyjaciółka.
Pracuje w teatrze, więc idę wraz z J. na wieczorne przedstawienie w którym gra.

Jesteśmy w teatrze, za oknem głęboko noc. Wszystkie ściany są złote, zaś podłogi obite czerwonym, aksamitnym, grubym dywanem. Ludzie się dopiero schodzą, J. poszedł zająć miejsca. Zerkam na ludzi i otoczenie, niemal każdy jest "przebrany", jakby to był bal maskowy. Podchodzę więc do kogoś pierwszego "z brzegu" i o to pytam. Ten ktoś, zaś pyta mnie: Czy widzisz to lustro? i wskazuje ręką. Na ścianie wisi gigantyczne lustro, od ziemi, po sufit, ma co najmniej 2 metry szerokości. Człowiek mówi, że to lustro, pokazuje "duchowe wcielenia" człowieka.


Podeszłam od razu. Obraz zmienił się natychmiast. W lustrze był starzec z kosturem, w płaszczu o barwie mocnej kawy z mlekiem. Zdążyłam jedynie rzucić okiem a już obraz się zmienił. Tym razem na dłużej, byłam szamanem-lub szamanką, nie za bardzo widziałam twarz, gdyż cała była pomalowana. Miałam przeolbrzymi pióropusz na głowie, sięgał aż do stóp. Nie byłam tak stara jak mężczyzna z pierwszej wizji, ale nie tak młoda jak teraz. Byłam lekko zgarbiona i nie bardzo mogłam się wyprostować, w dłoni trzymałam laskę-totem. Była z drewna, ale opleciona przeróżnymi sznurkami , rzemykami, na każdym ze sznurków były zawieszone pióra, kamienie, kości, zęby, i tak śmiesznie grzechotały przy każdym poruszeniu.

Kolejna zamiana. Tym razem byłam przepiękną, młodą kobietą (na oko mój wiek, po 30tce). Miałam  brązowe, rozpuszczone włosy, sięgały mi do połowy pleców. Na ramiona zarzucony fioletowy płaszcz ze złotymi elementami. Kiedy zakładam kaptur na głowę, czuję napływ wielkiej mocy. Przeszywa mnie prąd, dosłownie czuje jak wspina się do koniuszków moich palców. W jednej z dłoni trzymam laskę. To długi kij (brązowy), znacznie wyższy niż ja. Kieruję tą energię właśnie tam i z laski "rodzi się" wąż (złocisto-pomarańczowy). A może on tam był wcześniej zawinięty... zaś teraz ta energia go obudziła, teraz syczy i porusza się.

Właśnie "w tym wcieleniu" decyduję się iść na przedstawienie.







sobota, 17 stycznia 2015

Pustynny Wąż

Dziś pojechałam na misję. Akcja snu, działa się w dziwnym domu na środku pustyni. Przybyłam tam z inną dziewczyną. W środku czekali na nas dwaj żołnierze. Powitali nas chłodno i oprowadzili po niewielkim budynku. Wyglądali niemal identycznie, ale bardzo szybko okazało się, że mają zupełnie inne charaktery. Sam budynek był stary, widać było, że długo stał niezamieszkały. Od razu zabraliśmy się do pracy, odkurzanie, sprzątanie stert starych gazet i książek, segregowanie tego co na pólkach. W międzyczasie zauważyłam, że ta dziewczyna nic nie robi poza podrywaniem żołnierzy. Jeszcze tego samego dnia, zauważyłam jak rozmawia szeptem z jednym z nich. Tymczasem ten drugi żołnierz gadał ze mną coraz częściej, mówił że jest nieśmiały i prosił bym wypożyczyła mu książkę z biblioteki. Te książki nas zbliżyły, okazało się że obydwoje kochamy czytać i lubimy samotność - stąd ta misja pośrodku niczego.


Zapadł wieczór, po raz pierwszy miałam chwilę by odpocząć. Wyjrzałam przez okno, aż po horyzont leżał piasek, miał czerwono-pomarańczowo-żółtą barwę. Wiatr utworzył na nim przepiękne wydmy i wzory. Nagle zobaczyłam to Coś, co mieliśmy badać. Był do gigantyczny Wąż Pustynny. Na oko miał może ze 20 metrów długości, był gruby i potężny. Poruszał się falami, skręcał, zwijał się, jego ciało wyglądało jak sinusoida, cześć była ponad powierzchnią pustyni, zaś część głęboko pod. Był przepiękny. Ten drug żołnierz stał obok mnie i też podziwiał węża, mówił że to ostatni z mitycznych stworów na ziemi. Żołnierz zbliżył się do mnie, niemal czułam jego oddech na policzku. Nagle popatrzył mi w głęboko w oczy i niemal w tym samym momencie padł na kolana. Miałam krótką koszulkę i widać było mój brzuch. Przytulił się mocno do mojego ciała, zaś potem pocałował tuż poniżej pępka. Miałam wrażenie że od miejsca gdzie pocałował, rozchodzą się gorące promienie. Gorąco wypełniło mi ciało i popłynęła wzdłuż rak, nóg i do głowy.

czwartek, 15 stycznia 2015

Sen - Odkrywanie wnętrza

Dziś, przy stole, siedziały zgromadzone moje najlepsze przyjaciółki z liceum: Asia, Monia, Ania oraz moja kuzynka Aga. Zaprosiłam je na obiad. Kiedy chciałam go podać, zorientowałam się że mam obiad już gotowy (z poprzedniego dnia) i podałam odgrzany. Kotlety, ziemniaki pocięte w krążki (podsmażyłam na złoto), do tego chrupiąca sałata. Właśnie się dostałyśmy na medycynę (w realu: chodziłyśmy do klasy o profilu biologiczno-chemicznym, żadna z nas nie planowała zdawać na medycynę) i świętowałyśmy.

Po obiedzie Agnieszka powiedziała, że przyda nam się odrobina praktyki. Zaprowadziła nas do pokoju gdzie stał komputer, manekin z narządami wewnętrznymi i było ciasne, wąskie przejście. Dziewczyny od razu się skierowały do przejścia. Okazało się, że była to podróż wzdłuż układu pokarmowego człowieka, od jamy ustnej po odbyt. Wchodziło się w mięciutki korytarz z jakiejś folii i przeciskało niczym kawałek pokarmu przez ludzkie ciało. Wszystko było podświetlone na czerwono. Strasznie nie chciałam tam wchodzić, ale Aga powiedziała że jak chcę studiować medycynę to muszę. Weszłam, ale jak poczułam że wszystko tak na mnie napiera, to się szybko wycofałam. Szczególnie bałam się dotrzeć do jelita.

Tymczasem do pokoju wpadł jakiś nauczyciel i powiedział, że Aga, to tak naprawdę nie ona. Ktoś się pod nią "podszywa". Jak najszybciej mamy zastawić na nią pułapkę i ją złapać. Natykam się na A. zupełnie przypadkiem, ona zaprasza mnie na koncert do Bydgoszczy. W tym czasie wchodzi owy nauczyciel i A. ucieka.

Kolejny sen, świadomy ;( chlip, nic nie pamiętam, tylko że był prze-fajny..


niedziela, 11 stycznia 2015

Sny

Sen 1 Jestem studentką
Zapisałam się do nowej szkoły. Gigantyczny i jakże nowoczesny gmach budynku mnie zaskoczył (to była jakaś szkoła "z tradycjami"). Najpierw trochę pozwiedzałam, potem poszłam na pierwsze zajęcia. Najważniejsze na mojej liście do zaliczenia. Zarówno wykłady, jak i Ćwiczenia miały być z "legendą" uczelni. Pani profesor okazał się być wcale nie taka stara, na oko po 40, szczuplutka z gigantycznymi okularami na nosie. Słuchałam jej uważnie, ale tuz obok mnie siedziało 2óch chłopaków, straszliwe gaduły. Na szczęście ona też to zauważyła i to skomentowała. Zapadła cisza. Potem zajrzała nam wszystkim do naszych notatek, każdemu szepnęła jakieś słowa. Do mnie powiedziała: jest dobrze, ale postaraj się wyraźniej pisać, potem sama siebie nie zrozumiesz.
Kolejne zajęcia, cześć grupy rozeszła się. Ci chłopcy, co siedzieli obok mnie, poszli razem ze mną na kolejne ćwiczenia. Zajęcia równie ważne do zaliczenia: z Myślologii, tak je nazywali starsi studenci ;) Profesorem okazał się być mężczyzna, po 30, czyli niezwykle młody. Powiedział, że aby w ogóle chodzić na jego ćwiczenia, trzeba przebiec 100m i 1000m nie dłużej niż ileś tam..
Na początek kazał nam zrobić parę przewrotów i skoków i był ze mnie zadowolony. Śmiałam nawet pomyśleć, że byłam najlepsza w swojej grupie. Mimo to (a może właśnie dlatego), po zajęciach podszedł do mnie i poprosił bym uczęszczała na dodatkowe lekcje, które prowadzi i od dziś, nakazał biegać. Co dzień. Każdego dnia troszkę dalej.

Po tych dwóch zajęciach znów zaczęłam zwiedzać szkołę.
(no cóż, to pewnie sen w odpowiedzi na moje nowe zainteresowanie: tarot i kabała,
już co nieco czytam)

Sen 2 Siła przyjaźni
Czasy i krajobraz, klimat niczym z książek Marka Twaina. Ja, X. i J. i jeszcze kilkoro przyjaciół. Jesteśmy dziećmi, tzn. nie jesteśmy zupełnie mali. Na oko mamy po 14 lat, ale jeszcze łazimy po drzewach, zbieramy kamyki, tropimy własne ślady (bawimy się w podchody). Zamiast chodzić do szkoły, włóczymy się po okolicy. Pewnego dnia odkrywamy pieczarę, niemal cała zarośnięta jest trawą. Jesteśmy we trójkę, ale wchodzimy tylko ja i X.
Kolejna scena, ileś tam po tym wydarzeniu. Odkrywamy z X. że czujemy do siebie coś więcej. Przyjaźnimy się mocno i nie chcemy tego stracić, ale mija jakiś czas i jesteśmy parą. Co najważniejsze, nasza przyjaźń na tym nie cierpi, wręcz przeciwnie, zbliżamy się do siebie jeszcze bardziej. Nadal spotykamy się z resztą przyjaciół, akceptują nas i wciąż kochają równie mocno. Wszystko jest takie proste i takie naturalne. Jakby tak miało być.

To mi przypomniało, że zawsze chciałam przeczytać "Pamiętniki Adama i Ewy"
.. coś mi mówi, że może tam znajdę podpowiedź.

..  czyż ten cytat nie jest piękny ;P i jakże aktualny:
On: "Chciałbym, żeby przestało tyle mówić, bo gada bez przerwy"
Ona: "Musiałam więc mówić przez cały czas, gdyż on jest nieśmiały, lecz to mi nie przeszkadza"



sobota, 10 stycznia 2015

Top lista - najpiękniejsza muzyka filmowa



Bardzo osobista lista, kawałki zapewne znane i mniej znane ;)


Sunshine: John Murphy - The Surface Of The Sun




Ink: John's Walk - Jamin Winans






                                                             Incepcja: Time - Hans Zimmer





Bravehart: Main Theme - James Horner 


Matrix: Clubbed to Death - Rob Dougan

 
Road House: These Arms Of Mine - Otis Redding 




                                        Uwierz w ducha:  Unchained Melody - Righteous Brothers




                                             Nieśmiertelny:  Who Wants to Live Forever  - Queen



                                     The good, bad and ugly:For A Few Dollars More - Ennio Morricone





The Crow: Believe in Angels - Graeme Revell


city of angels: iris - goo goo dolls



Magnolia: Wise Up - Aimee Mann



Milion dollar hotel: The Ground Beneath Her Feet - U2


Requiem For A Dream

 Ostatni dzwonek: Stanął w ogniu nasz wielki dom - słowa Kaczmarski

 Bandyta: Taniec Eleny - Michał Lorenc



Muzyka z filmów dla dzieci też może być inspirująca

 Mulan, szczególnie od pierwszej minuty:

 Różane Panny:



Puella Magi Madoka Magica


Frozen, ale tylko w połączeniu z przemianą Elsy;


Merida Waleczna, wszystkie utwory, ale powiedzmy że To:


I chyba to, moja córcia uwielbia i mi się udzieliło: