Sen z wczoraj:
Jestem w swoim starym (rodzinnym) domu. Każdy pokój jest 2x większy niż zazwyczaj. Wszystko jest skąpane w takim ciepłym pomarańczowym świetle, na suficie porozwieszane są lampki choinkowe. Przygotowuję bożonarodzeniowe przyjęcie. To wielki zjazd rodzinny, zaś ja jestem gospodynią. Część gości już przybyła. Sen zaczyna się gdy wchodzę do domu z zakupami. Przechodzę przez pokoje witając się z nowo przybyłymi (pojedynczy buziak w policzek). To osoby z mojej rodziny, znajomi, przyjaciele. (Jak się okaże po przebudzeniu, cześć z nich już nie żyje np. mój dziadek, ciocia, ale we śnie "nie posiadam tej wiedzy"). Idę do kuchni, która już nie jest moją kuchnią, ale całkiem inną, ma drzwi do dużej chłodni. Odkrywam tam zamkniętą koleżankę Asi - Małgosię. Szukam mojej mamy (by ją zrugać, bo ona była odpowiedzialna za Gosię, gdy byłam na zakupach), ale jej nie znajduję. Dziewczynce nic nie jest, jest tylko zmarznięta. Od razu szuka Asi, ja zaś zauważam że G. ma 3 kolczyki w lewym uchu. Żeby ją odstresować pokazuję jej nową kolekcję kolczyków (w realu też mam hopla na punkcie kolczyków ;)). Mała wybiera różową rybkę ze złocistymi elementami i się uśmiecha. W tym momencie wchodzi mama Małgosi i dziękuje za opiekę nad córką, zaś chwilę późnej pyta, czy może ją nam zostawić jeszcze na miesiąc. Jestem w wielkim szoku - jak matka może o coś takiego prosić...
Sen z dzisiejszej nocy:
Jestem na koncercie, moim zadaniem jest przeprowadzić wywiad z "gwiazdą" tzw. frot menem. Chłopiec jest niezwykle popularny, bardzo sympatyczny, ma wygląd trochę w stylu emo (długa, czarna grzywa na bok). Jeździ na wózku. Sen zaczyna się gdy po koncercie gadamy "w grupce" (inni dziennikarze, organizatorzy, członkowie zespołu itp.). Jakoś nie mogę się dopchać (i nie chcę), tylko się bacznie przysłuchuję. Za chwilę ma się odbyć bieg. Coś mi strzela do głowy i decyduję się też startować w biegu - ale na wózku inwalidzkim. Stoję zaraz obok tego chłopca i przez chwilę jedziemy takim samym tempem, ale potem on przyśpiesza. W końcu cała grupa jest daleko przede mną. Rozpędzam wózek tak, że wypada z toru i wstaję na nogi, ci którzy nie wiedzieli że ja chodzę krzyczą "to cud!". Śmieję się pod nosem i zbaczam z trasy. Trafiam do przestronnego pokoju, wygląda on jak wnętrze stodoły, wszędzie jest pełno drabin. W środku stoi chłopak, ma gołą klatę. Mówi że odpoczywa od "wyścigu szczurów" i kiedy podchodzę bliżej, obejmuje mnie mocno i mówi że cieszy się że do niego dołączyłam.
akcja z wózkiem jest niezła;) pomysłowa jesteś w tych snach:) pozdrawiam ciepło;*
OdpowiedzUsuńdzięki .. to moja podświadomość :D w snach rządzi :P
UsuńMnie się dziś śniła dziewczyna na wózku :-)
OdpowiedzUsuńHehe, chyba już pisałam wcześniej Śniące Siostry :)
Usuń:-) Mam pomysł :-). A może byśmy się spotkały w śnie? Zapraszam do siebie :-P
OdpowiedzUsuńChciałabym :D bardzo, bardzo, bardzo!
UsuńJa zapraszam do swoich snów :)
OK, ale ja jestem słaba, jeśli chodzi o sny świadome, więc może Ty do mnie wpadnij :-)
OdpowiedzUsuń