sobota, 4 października 2014

Włoskie miasteczko

Dziś znów śniłam o tym samym mieście. Obudziłam się we śnie gdy stałam na skrzyżowaniu. Miałam widok na 4 wąskie uliczki, każda "prowadziła" do czegoś.

Pierwsza do gigantycznej fontanny (szerokiej) z czterema jeźdźcami. Każdy koń był w ruchu, wszystkie odrywały przednie kopyta od podłoża "w kolejności" (pierwszy z lewej najmniej, drugi nieco bardziej.. ostatni koń niemalże stał na dwóch tylnych kończynach).



Druga uliczka wiodła do pomnika pięknej, nagiej kobiety o długich włosach. W prawej dłoni trzymała ona naczynie z olejkiem i polewała dekolt, drugą dłonią rozsmarowywała olejek, pod nią był podpis Rozkosz.

Trzecia uliczka wiodła do bardzo wysokiej i wąskiej fontanny z dosyć szerokim, ale płytkim dnem, to Fontanna Życzeń. Można tam było wrzucać monety, ale większość ludzi wrzucała tam drobiazgi symbolizujące ich pragnienia. Kiedy na nią popatrzyłam, przypomina mi się że byłam tu w innym śnie, znam to miejcie. Ludzie wrzucają tam wisiorki, pierścionki, malutkie złote serca, kolczyki itp. Fontanna jest prześliczna, woda pełna jest mieniących się monet i biżuterii.

Czwarta uliczka prowadzi do gigantycznej karuzeli. Decyduję się nią pójść, wsiadam najpierw  na konika, potem do samochodu, potem do karocy z dyni, aż w końcu przesiadam się na motor. Karuzela rusza, podnosimy się wysoko, z góry obserwuję miasto, znam go z wielu snów.

Po zejściu kieruję się do sklepiku ze starociami, rośnie koło niego czereśnia (obrodziła w soczyste, czerwone owoce). Wiem że śnię, ale jestem tak ciekawa tego miasta, że zamiast coś robić, to chodzę i je "zwiedzam", próbuję jak najwięcej zapamiętać.

2 komentarze: