Odwiedzam swą siostrę cioteczną (w realu też ją mam, jesteśmy w tym samym wieku, co więcej, ona jest teraz mamą chrzestną mojej córeczki). Jesteśmy bardzo przejęte bo niedługo matura (maturę zdałyśmy już 12 lat temu). Obydwie świetnie się uczymy, jesteśmy pracowite i bardzo ambitne. Wciąż wałkujemy tematy maturalne i robimy sobie powtórki, przepytujemy się i nie mamy dość. Tego dnia dołącza do nas koleżanka Agi, ale bardzo szybko nauka zamienia się w babskie pogaduchy.
Schodzę na dół, na mnie już czas, mam autobus do Lublina. Gdy jestem na dole i zakładam buty wraca brat Agi - G. mój brat cioteczny a jej rodzony. Jest 2 lata starszy od nas i właśnie wrócił na weekend do domu (studiuje w Lublinie). Od zawsze miałam wrażenie że się we mnie podkochuje. Nic nigdy słówkiem nie pisnął, wrażliwa dusza, bardzo spokojny chłopak, ale to przecież brat, w dodatku zupełnie nie w moim typie. Mam już buty na nogach , zauważam że mam śliczną, białą, koronkową sukienką wykończoną delikatnymi falbankami (sięga kolan). Żegnam się z nimi, już wychodzę, gdy nagle zaczyna padać deszcz, totalna ulewa. G. proponuje że mnie podrzuci na przystanek samochodem swojego taty. Cieszy mnie to, bo nie uśmiecha mi się maszerowanie 3km do przystanku.
Jesteśmy na malutkim dworcu (jedna kasa) i już mam zamiar kupić bilet, kiedy G. podchodzi do mnie i mówi że on mi kupi bilet, ja mówię że nie a on w kółko swoje, upiera się tak mocno że "daję mu" kupić ten bilet, ale zauważam że kupił i dla mnie i dla siebie. Dziwi mnie to bardzo, bo przecież właśnie przyjechał do domu rodzinnego, poza tym zostawi samochód taty daleko od domu.
Jesteśmy w Lublinie, czeka mnie ostania przesiadka, mamy trochę czasu do odjazdu autobusu a G. chce mi towarzyszyć. Jest noc, zwiedzamy miasto, trafiamy na jakąś wycieczkę z przewodnikiem. Wycieczka zmierza w stronę muzeum które zawsze chciałam zobaczyć, wchodzimy razem z nimi, doczepiamy się do tej wycieczki, choć wyraźnie "odstajemy" wyglądem (to Turcy).
Rozglądam się po muzeum zafascynowana i chłonę każde słowo przewodnika, chyba tym swoim zachowaniem zwracam uwagę jakiegoś Turka, to starszy mężczyzna (no oko ma z 50lat), uśmiecha się do mnie i podchodzi, daje mi takie ocieplacze na ręce - mufki w bardzo intensywnym różowym kolorze, są mięciutkie i puchate, prześliczne, od razu je "przymierzam".
W tym czasie G. się do mnie zbliża, jakby chciał mnie chronić czy coś, jest tak blisko że czuję jego ciepły oddech na swojej twarzy, podekscytowana podarunkiem gadam do niego jak nakręcona a on nagle mnie całuje. To chyba był jeden z najbardziej słodkich i zmysłowych sennych pocałunków jakie miałam: czuły a jednocześnie mocny i intensywny, mokry i słodki i jakiś taki pachnący poziomkami. Jednakże to mój brat, strasznie go lubię, ale jak przyjaciela, ten pocałunek niczego we mnie nie zmienia, odsuwam go delikatnie i tłumaczę że nigdy do niczego miedzy nami nie dojdzie. On odwraca się i ucieka, dosłownie jak mały chłopiec, biegnie ile sił w nogach a ja za nim. Pędzi prosto na ulicę, jest po deszczu, jest ślisko, widzę błyszczącą nawierzchnię, na szczęście jeździ niewiele samochodów. On kładzie się na środku ulicy, boję się o niego i przyśpieszam. Gdy już prawie do niego dobiegam, on się zrywa i ucieka dalej.
Docieramy do cmentarza, to mnie zatrzymuje. Już go nie szukam, uwielbiam cmentarze, szczególnie te stare (to takie dziwne moje skrzywienie i miłość do nekropolii). Nigdy nie widziałam tak pięknego, nietypowego cmentarza. Leżą na nim płyty nagrobne, zaś na nich siedzą gargulce (i znów, uwielbiam gargulce). Patrzę intensywnie, każdy z nich jest zupełnie inny, są fascynujące i takie piękne.
Na wyciągnięcie ręki stoi gigantyczny kościół ze strzelistymi wieżyczkami. Podchodzę bliżej, ma przytwierdzoną tabliczkę z napisem "Dom Duchów". Idę do głównego wejścia, przed nim jest malutki kranik, dopiero wtedy zauważam że jestem cała przepocona tym biegiem i emocjami. Odkręcam kran, ale woda nie leci z jednego miejsca, spływa po całej długości przedniej ściany budynku, jak strumyk, po chwili wysuwają się malutkie kraniki na całej długości ściany i tworzą gigantyczny prysznic. Szybko zakręcam wodę, bo widzę że do głównego wejścia zmierza jakiś mężczyzna, nie chcę by się przemoczył. Otwiera drzwi i widzę kotarę, która ciasno zasłania wejście, jedna część jest czarna, druga bordowa. Jest jednocześnie ciężka i mięciutka, bardzo przyjemna w dotyku niczym aksamit. Mężczyzna wchodzi do środka, ja również chce wejść, ale kiedy dotykam tej kotary, mam wrażenie że ona tylko "wpuszcza", nie pozwoli mi wyjść/wycofać się gdy się rozmyślę. Boję się trochę tego Domu Duchów i decyduję się wrócić na dworzec.
Mijam festyn uliczny, wszędzie pełno ludzi, młodych, starych, mężczyzn i kobiet. Robi się coraz ciaśniej, uliczki są coraz węższe, zauważam że im jestem bliżej celu, tym więcej par się całuje, tuli, potem widzę trójki osób a nawet niewielkie grupki. Czuję że powietrze jest naelektryzowane od tego erotyzmu. Coraz więcej osób mnie zaczepia, zazwyczaj mężczyźni, ale również kobiety. Idę szybciej. Zauważam że mam na sobie tą samą sukienkę tylko teraz ma inny kolor - to czerwień. Jest już tak ciasno, że aby się przecisnąć muszę dotknąć ciał innych, wciąż czuję jakieś głaski na ciele, dotyk. Nagle skręcam i widzę dwie całujące się dziewczyny, na ziemi "pod nimi" siedzi chłopak. Patrzy na mnie i łapie mnie za łydkę, dotyka zmysłowo, zaczyna całować moja nogę coraz wyżej i wyżej, jest mega przyjemnie, dociera do ud a ja stoję jak zahipnotyzowana, gdy sięga do majtek "przebudzam się", odtrącam go i pędzę ile sił na dworzec.
Jestem na dworcu, zamiast wrócić do domu, decyduję się na wycieczkę do Bombaju ;)
Kolejna scena: jestem w Bombaju, zwiedzam miasto, jest bardzo gorąco i kolorowo. Niemal wszędzie widzę zakochane pary które spacerują trzymając się za ręce.
Bardzo rzadko mam takie zmysłowo-erotyczne sny, praktycznie nigdy, to chyba pierwszy taki sen od czasu założenia bloga ;P
Strasznie długi sen:P
OdpowiedzUsuńFajnie mieć takie przyjemne doznania:)
pozdrawiam;)
Masz rację :)
UsuńTylko jeszcze muszę się nauczyć "wykorzystywać" takie sny, bo mam wrażenie że jestem w nich strasznie spięta a przecież to tylko sen ;P
Również pozdrawiam :)
Bardzo zmysłowy sen. Tzw. brat cioteczny, to nie brat. Nie wiem dlaczego niektórzy używają takiego określenia. To po prostu kuzyn ;)
OdpowiedzUsuńZdaje mi się, że jesteśmy rówieśnikami. Rocznik '84? Często określam swój rocznik mianem Orwellowskiego :)
Matura w 2002, rocznik 1983
Usuń.. i masz rację - kuzyn, ale znany mi "od pieluch" więc niczym brat
Pozdrawiam ciepło :)