Miałam go nie opisywać, ale we śnie, pojawił się motyw dodatkowych drzwi
(jak u Seji), choć u mnie miały zupełnie inne znaczenie..
Śniło mi się, że jestem w domu i przygotowujemy się do kolacji. Słyszę bardzo ciche pukanie do drzwi, potem ponowne - otwieram. Za drzwiami stoi trzech mężczyzn, czarne garnitury, czarne okulary. Wygadają bardzo poważnie i groźnie, pytają o J. Widzę że to jakieś śliskie i niebezpieczne typy, jeden mówi do J. "pan pójdzie z nami", z tego strachu o niego aż się "budzę we śnie" i od razu mi się przypomina wszystko.
Jesteśmy z mężem parą agentów, mamy w domu dwie dodatkowe pary drzwi, jedne do drugiej łazienki (która jest bardzo nowoczesna i jednocześnie jest naszym centrum dowodzenia), druga para prowadzi do mojego gabinetu (we śnie opiekuję się dziećmi i jednocześnie utrzymuję pozory, że jestem pisarką). Słyszę że mąż mówi, że przed wyjściem musi koniecznie skorzystać z toalety, od razu przypomina mi się że to nasz plan awaryjny, on zawsze idzie do toalety i szybem ucieka, ja wędruję do gabinetu (mamy przycisk pod biurkiem, który otwiera szczelinę koło okna i się przeciskam, dzieci zaś mają olbrzymi dom dla lalek, za nim jest malutkie wejście tunelem aż do ulicy.. Od razu kieruję się do pracowni.. i tak już straciłam na to "przypominanie sobie" wiele czasu. Jeden z tych mężczyzn stoi pod łazienką i czeka na J, drugi idzie za dziećmi, trzeci zaś za mną. Działam bardzo szybko, choć wiem że to sen, trochę się boję, on się szybko orientuje że ja coś kombinuje i strzela prosto w głowę, robię na sekundę przed wystrzałem unik ;) On jest tak zaskoczony, że aż na kilka sekund zastyga w bezruchu .. te cenne sekundy wahania ratują mi życie i uciekam.. a uciekam przez ciąg pokoi zwykłych ludzi, kuchni, łazienek, pracowni, biur, klatek schodowych (wszędzie jest pusto) .. jak dotarłam do wyjścia na zewnątrz, to się obudziłam...
sobota, 20 lipca 2013
niedziela, 14 lipca 2013
Sen z 13/14 lipca
Śniłam że chodzę do szkoły. wyglądała jak każda inna szkoła. Sen rozpoczął się na lekcji łaciny, były tam osoby w wieku od 6 do 18 lat. Ja miałam 13-14, zajęcia akurat dobiegały końca i wybiegłam na korytarz - na przerwę. Śpieszyłam się by zdążyć na zajęcia, w zupełnie innym skrzydle szkoły. Okazało się, że nikt nie idzie tam gdzie ja, każdy zapisywał się na te lekcje na które chciał, nie znałam tam prawie nikogo - tylko z widzenia. Kojarzyłam jednego chłopaka, bardzo się we mnie zakochał, był trochę starszy ode mnie. Blondyn, włosy lekko kręcone za ramiona, zawsze chodził w jaśniutkich jeansach i szarej bluzie, nosił czerwony plecak. Tego dnia znów się do mnie uśmiechał a jego koledzy się podśmiewali.. odwrócił się no nich na sekundę (coś im wyszeptał) a potem znów na mnie ciepło popatrzył .. przez tę chwilę urosły mu wąsy, w pierwszej chwili pomyślałam "zaczarowane" a już za moment "jak uroczo" i zakochałam się w jednej chwili (tak naprawdę, to myślę że zawsze go kochałam). To wszystko działo się w ułamku sekundy, na zakręcie schodów. Kiedy znów odwrócił się do kolegów, szybko i czule dotknęłam jego pleców (przejechałam wzdłuż kręgosłupa) i wbiegłam po schodach bez odwracania się taka lekka i szczęśliwa.
Na górze, na korytarzu, jakaś dziewczynka grała " w klasy", ale te klasy wygadały jak giga szachownica, grało się własnym ciałem, przeskakując na kolejne kwadraty. To była trudna i wyczerpująca, strategiczna gra. Jak się skoczyło na kwadrat, to otwierał się szereg różnych dróg i możliwości. Grało się pojedynczo, akurat byłam świadkiem, jak dziewczynka wskoczyła na kwadrat przed sobą, po jej lewej (na jednym z kwadratów) pojawiło się wejście do prawdziwego domu (trójwymiarowe drzwi z progiem), z tyłu pojawiły się schody prowadzące w głąb ziemi, zaś daleko z przodu chmurka fruwających motyli.
Na górze, na korytarzu, jakaś dziewczynka grała " w klasy", ale te klasy wygadały jak giga szachownica, grało się własnym ciałem, przeskakując na kolejne kwadraty. To była trudna i wyczerpująca, strategiczna gra. Jak się skoczyło na kwadrat, to otwierał się szereg różnych dróg i możliwości. Grało się pojedynczo, akurat byłam świadkiem, jak dziewczynka wskoczyła na kwadrat przed sobą, po jej lewej (na jednym z kwadratów) pojawiło się wejście do prawdziwego domu (trójwymiarowe drzwi z progiem), z tyłu pojawiły się schody prowadzące w głąb ziemi, zaś daleko z przodu chmurka fruwających motyli.
sobota, 6 lipca 2013
Sen 5/6 lipca
Wracaliśmy z miasta do domu, po drodze mijaliśmy kiosk. Spojrzeliśmy
z mężem na siebie porozumiewawczo i zaczęliśmy zagadywać Asię, która jeszcze kiosku
nie dostrzega a kupiłaby chyba wszystko co w nim jest ;)
Już prawie minęliśmy kiosk, kiedy Asia dostrzega go kątem oka
Już prawie minęliśmy kiosk, kiedy Asia dostrzega go kątem oka
i pyta: Mogę pooglądać, mogę? Była taka podekscytowana,
że się zgodziliśmy.
A. zaczęła rozmawiać z panią z kiosku i po chwili dostała od niej gratis piękne różowe serduszko. W środku były dwie szpulki tęczowej nici. Jedna zwykła a jedna na dziwnej płaskiej tekturce, która była wycięta w kształt kości.
A. zaczęła rozmawiać z panią z kiosku i po chwili dostała od niej gratis piękne różowe serduszko. W środku były dwie szpulki tęczowej nici. Jedna zwykła a jedna na dziwnej płaskiej tekturce, która była wycięta w kształt kości.
piątek, 5 lipca 2013
Sen z 4/5 lipca
Jak rozpoznać czy ktoś ma raka, jest chory, ma słaby
punkt w ciele, co mu dolega?
pytanie zadane przed snem...
Sen: Jestem w wielkim domu „wszelkich chorób”, dom jest
zamieszkany przez ludzi w każdym wieku, są tam osoby starsze-niemal umierające,
jak i w średnim wieku czy małe dzieci. Chodzę od pokoju do pokoju, zwiedzam i
przyglądam się tym ludziom. Nie widzę ich ciał, raczej zarys ciała i ciemne
plamy na nim (to chore punkty, jakby brud, męty).
Czasem coś się z nich sączy,
jakby taka niteczka, Ci którzy mają wygryzione dziury w duszy-mają raka. Pytam
we śnie – jak im pomóc? Dostaję odpowiedź: siłą woli i rękami, należy
zapełnić dziury „światłem” wykonując specjalne ruchy dłońmi,
zaś na ciemne
miejsca po prostu położyć ręce.
Etykiety:
choroba,
dusza,
ruchy dłoni,
sen,
światło,
uzdrawianie
środa, 3 lipca 2013
3 sny z 2/3 lipca
Sen 1
Dziwny sen o tajemniczym zwierzęciu, ukrywającym się w odmętach wody.
Dziwny sen o tajemniczym zwierzęciu, ukrywającym się w odmętach wody.
Śniło mi się, że jestem w grupie badawczej, naszym zadaniem jest odkryć dziwne zwierze-legendę. Żeby to zrobić trzeba przejść do innego świata, wchodzi się przez piekarnik wbudowany dokładnie w środek ściany, ciąg korytarzy, by zanurkować i szukać go pod wodą. Cześć naukowców twierdzi, że to zwierzę istnieje, znaczna cześć mówi, że to strata czasu, bo już od lat prowadzimy badania i niczego nie wykryliśmy, takie dziwne zwierzę nie ma prawa istnieć a na pewno nie nieodkryte od tylu lat.
Dofinansowanie właśnie się skończyło i grupa nie dostaje "przepustki na badania" na kolejny rok. Jedna z pań profesor dowodzących przekonuje mnie, że nie ma czego się bać i mogę zejść tam ostatni raz, mam tam zejść bez żadnych zabezpieczeń. Pytam więc "czy gwarantuje mi Pani bezpieczeństwo?" ona mówi tak. Dziwię się, bo to nieetyczne mówić komuś, że wszystko będzie dobrze.. skąd ona ma pewność, nie może jej mieć, ale schodzę... Przez ten piekarnik, długimi korytarzami aż po brzeg podziemnego jeziora i nurkuję. Coś w tych ciemnościach jest, coś małego, czarnego i miało uśmiech jak kot z Alicji. W życiu nie zeszłabym tam drugi raz i to bez zabezpieczeń. Szybko wychodzę na brzeg, przez korytarzem i do piekarnika. Siedzę w tym pomieszczeniu co piekarnik i spisuję od razu notatki czarnym, żelowym długopisem który strasznie przerywa. Poprawiam te przerwane literki i zajmuje mi to 2x więcej czasu.
Kiedy skończyłam pisać, to coś zahałasowało w piekarniku.
Od razu pomyślałam, że to ten zwierz a ja mu wskazałam drogę ..
Dofinansowanie właśnie się skończyło i grupa nie dostaje "przepustki na badania" na kolejny rok. Jedna z pań profesor dowodzących przekonuje mnie, że nie ma czego się bać i mogę zejść tam ostatni raz, mam tam zejść bez żadnych zabezpieczeń. Pytam więc "czy gwarantuje mi Pani bezpieczeństwo?" ona mówi tak. Dziwię się, bo to nieetyczne mówić komuś, że wszystko będzie dobrze.. skąd ona ma pewność, nie może jej mieć, ale schodzę... Przez ten piekarnik, długimi korytarzami aż po brzeg podziemnego jeziora i nurkuję. Coś w tych ciemnościach jest, coś małego, czarnego i miało uśmiech jak kot z Alicji. W życiu nie zeszłabym tam drugi raz i to bez zabezpieczeń. Szybko wychodzę na brzeg, przez korytarzem i do piekarnika. Siedzę w tym pomieszczeniu co piekarnik i spisuję od razu notatki czarnym, żelowym długopisem który strasznie przerywa. Poprawiam te przerwane literki i zajmuje mi to 2x więcej czasu.
Kiedy skończyłam pisać, to coś zahałasowało w piekarniku.
Od razu pomyślałam, że to ten zwierz a ja mu wskazałam drogę ..
(mam wrażenie, że to sen w odpowiedzi na książkę którą czytam, Projekcja astralna da początkujących, wielokrotnie powtarza się tam zdanie "całkowicie bezpieczne")
Sen 3
Widziałam piękne, orzechowe oczy mojego męża, były jaśniejsze niż w rzeczywistości. Patrzył na mnie tak totalnie zakochanym wzrokiem, że aż się obudziłam :) Siedzieliśmy po turecku, naprzeciwko siebie w pokoju moich rodziców. Ja do niego mówię "J. gdzie są dzieci?" a on "Ola, jakie dzieci? poznaliśmy się kilka tygodni temu" i uśmiecha się od ucha do ucha :) I rzeczywiście, przyglądam mu się, wygląda dokładnie jak na początku naszej znajomości. Chucherko (ja też wtedy ważyłam 47kg), długie brąz włosy do ramion i te oczy aż "zeschizowane" na moim punkcie. We śnie zaraz mamy jechać rowerami na wycieczkę. Pod dom podjechali już jego rodzice i 2 inne pary. Kiedy wchodzę do sklepu po krem do opalania, gubię ich..
Poniżej aktualne zdjęcia dzieci:
Asia
Olek
dzieci
Sen 2 (śnił mi się w środku nocy, ale nie zapisałam, więc to tyko strzępki zapamiętane rano) Sen o hotelu, rodem z Lśnienia czy 4 pokoi. Było nas 10 osób, dobrano nas w pary a naszym zadaniem było odkryć zagadkę kryminalną. Ten, kto zrobi to pierwszy dostaje nagrodę, dodatkowym elementem były ukryte pułapki oraz podpowiedzi ;)
Etykiety:
bezpieczeństwo,
dzieci,
glasgow smile,
grupa badawcza,
hotel,
J.,
nurkowanie,
piekarnik,
pułapki,
rowery,
sen,
sklep,
wskazówki,
wycieczka,
zagadka,
zwierzę
poniedziałek, 1 lipca 2013
Sen z 30czerwca/1lipca
![]() |
Arthur Hughes |
Napisałam list do bardzo poważnej gazety naukowej traktującej o snach, snach świadomych, najnowszych badaniach dotyczących snów. Opisałam bardzo dokładnie kilka moich zwykłych snów "świadomych".
Po kilku latach doczekałam się odpowiedzi ;)
Przyszły dwa listy, jeden wydrukowany dla mnie + ten sam list wydrukowany w gazecie z egzemplarzem gazety gratis. Ten list był krótki, suchy, lakoniczny, autor listu pisał, że to co mi się przytrafia, nie jest wyjątkiem, że tak śnią wszyscy.
Po kilku latach doczekałam się odpowiedzi ;)
Przyszły dwa listy, jeden wydrukowany dla mnie + ten sam list wydrukowany w gazecie z egzemplarzem gazety gratis. Ten list był krótki, suchy, lakoniczny, autor listu pisał, że to co mi się przytrafia, nie jest wyjątkiem, że tak śnią wszyscy.
To typowy przykład świadomego snu.
Drugi, był pisany ręcznie, był ze 3x dłuższy, ten sam autor rozpisywał się, że jestem "prawdziwie śniącym", nazywał mnie "świetlikiem". Prosił w tym liście o natychmiastową odpowiedź: jak to się zaczęło, o czym śnię teraz, czy po tylu latach wciąż mam świadome sny. Pisał, że od lat pracuje "w branży" i tak naprawdę talent do śnienia jest niezwykłe rzadki i bardzo cenny.
Pisał że koniecznie musimy się spotkać.
Po przeczytaniu obu listów byłam zmieszana, pomyślałam "co za hipokryzja", to przecież dwa zupełnie inne listy a przecież pisała je ta sama osoba..
Czytam teraz bardzo pozytywną książkę; "Obudź swoją kreatywność" jedno z ćwiczeń, to refleksja nad "darem naszego serca". Autorka pisze o powołaniu zwanym medicine, to osobisty dar, który sprawia nam radość i rozwija skrzydła - jednocześnie może sprawić radość czy nawet uzdrowić innych, każdy z nas go posiada, nie każdy go odkrywa,
Drugi, był pisany ręcznie, był ze 3x dłuższy, ten sam autor rozpisywał się, że jestem "prawdziwie śniącym", nazywał mnie "świetlikiem". Prosił w tym liście o natychmiastową odpowiedź: jak to się zaczęło, o czym śnię teraz, czy po tylu latach wciąż mam świadome sny. Pisał, że od lat pracuje "w branży" i tak naprawdę talent do śnienia jest niezwykłe rzadki i bardzo cenny.
Pisał że koniecznie musimy się spotkać.
Po przeczytaniu obu listów byłam zmieszana, pomyślałam "co za hipokryzja", to przecież dwa zupełnie inne listy a przecież pisała je ta sama osoba..
Czytam teraz bardzo pozytywną książkę; "Obudź swoją kreatywność" jedno z ćwiczeń, to refleksja nad "darem naszego serca". Autorka pisze o powołaniu zwanym medicine, to osobisty dar, który sprawia nam radość i rozwija skrzydła - jednocześnie może sprawić radość czy nawet uzdrowić innych, każdy z nas go posiada, nie każdy go odkrywa,
to droga naszego serca, nasza wyjątkowa zdolność.
W każdym razie, chciałam mieć sen dotyczący tego daru..
I teraz wnioski: pierwszy list to nasz wewnętrzny krytyk (opisany w książce),
drugi to prawdziwy głos naszego serca :) szczery, pisany odręcznie, wykaligrafowany
czy śnienie to mój dar?
Może ;)
z całego snu, najbardziej wyraziste było dla mnie słowo "świetlik", co skojarzyło mi się z wil-o the wisp, Meridą, podążaniem za głosem serca i światełkiem naszej duszy, rozświetlaniem.
czy śnienie to mój dar?
Może ;)
z całego snu, najbardziej wyraziste było dla mnie słowo "świetlik", co skojarzyło mi się z wil-o the wisp, Meridą, podążaniem za głosem serca i światełkiem naszej duszy, rozświetlaniem.
"Powiadają, że nasze przeznaczenie związane jest z ziemią,
jesteśmy jej częścią tak, jak ona jest częścią nas.
Inni twierdzą, że nasze przeznaczenie/losy innych ludzi krzyżują się ze sobą,
Inni twierdzą, że nasze przeznaczenie/losy innych ludzi krzyżują się ze sobą,
są ze sobą splecione, jak nici tworzące wielką tkaninę.
To, co pisane jednemu, splata się z przeznaczeniem innych.
Ludzie chcą wiedzieć jaki los ich czeka, lub usiłują go odmienić.
Niektórzy nigdy go nie poznają, ale niektórym zostaje on ukazany"
Ludzie chcą wiedzieć jaki los ich czeka, lub usiłują go odmienić.
Niektórzy nigdy go nie poznają, ale niektórym zostaje on ukazany"
Oczywiście od razu zaczęłam czytać o animal spirit i świetliku, kluczowe pojęcia to inspiracja, kreatywność, nowe/świeże pomysły, my jesteśmy inspiracją dla innych,
to symbol nadziei.
Świetlik wygląda zwyczajnie w ciągu dnia, zaś nocą nabiera specyficznych zdolności ;)
Może to noc i sny przyniosą odpowiedzi na moje pytanie,
może to mój prawdziwy i cenny dar.
.
Etykiety:
dar,
dwa. kaligrafia,
gazeta,
list,
merida waleczna,
sen,
sny świadome,
świetlik,
zwierzę mocy
Subskrybuj:
Posty (Atom)