1.
Ja i mąż, w naszym obecnym domu, ale jest jakoś inaczej (np. nie mieszkamy na 3 piętrze, tylko na parterze). Jest poranek, śpieszymy się do pracy, dzieci do szkoły. Mąż czule mnie całuje na "do widzenia" (zwykle wychodzi ciut wcześniej), wygląda trochę jak mnich (dłuższe brąz włosy, broda, zaokrąglony brzuszek). Chwilkę później dzwoni alarm i już naprawdę wstajemy.
2.
Mój stary dom, mama wraca z sanatorium i mówi że od teraz "wprowadza zmiany". Nad zadaszeniem ganku mieszka pająk, mama nazywa go Pająkiem Śmierci i chce się go pozbyć. Mówi że przez niego "jest źle". Ja mam złe przeczucia co do pozbycia się tego pająka i proszę mamę by go nie wyrzucała. Ona nie słucha tylko sięga po pająka, jest duży, zrywa go razem z jego pajęczyną i próbuje wyrzucić, ale on trzyma się jak rzep jej ręki. W końcu zahacza nim o mój rękaw i pająk odczepia się od niej, dotyka mnie, ale spada na schody. Strasznie żal mi tego pająka. Jeszcze tego samego dnia ktoś nam bliski umiera, zaś dziewczynka która widzę w pokoju, dostaje ataku psychotycznego. Cały czas wraca do mnie myśl, że ten pająk nas chronił od tego typu zdarzeń.
3.
Budzę się w nocy, jest 1.50 a mąż jeszcze siedzi przed kompem i mówi do mnie "ale jestem głodny, zjadłbym frytki". Chwilę później obudziłam się naprawdę, mąż siedzi przed kompem, spoglądam na zegarek i jest 1.55, ;)
4.
Mój stary dom, jestem w kuchni, otwieram okno, czuję że wpada zimne powietrze.
(Ciekawe, bo mąż na chwilę przed moim przebudzeniem - otworzył okno - naprawdę wpadło chłodne powietrze ;P)
5.
Przeglądam Facebook. A tam K. bombarduje mnie zdjęciami ciast. To zawsze to samo ciasto, ale różne zdjęcia (jakby robione z innego ujęcia, w różnej scenerii, raz z bliska, raz z daleka, pod innym kątem itp). Ciasto składa się z 3 warstw: biszkopt, śmietana i czerwona galaretka z truskawkami. Obok ciacha są wysokie kieliszki z szampanem (dobrze widoczne bąbelki). Mam wrażenie że te zdjęcia do zaproszenie do czegoś.
* K. to jeden z niewielu chłopaków którzy mi się kiedyś podobali, czasem czytam jego wywody na fejsie, to trochę geek, jak go poznałam to był nieśmiałym chudzinką i wciąż chodził w tym samym swetrze, niezwykle inteligenty, pozytywnie zakręcony, spotykaliśmy się wielokrotnie ale... niedługo potem poznałam J. - i cały świat zniknął bo J. stał się światem, zaś K. odszedł w zapomnienie..
Swego czasu też prowadziłam dziennik snów,tyle że w formie papierowej. Wielu ciekawych rzeczy można się dowiedzieć o sobie i innych,zwłaszcza gdy taki zapis analizuje się po latach. często te sny się spełniały,coś podpowiadały czasem symbolicznie a nieraz wprost.... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń