Miałam sen świadomy. Ocknęłam się w długim korytarzu. Był bardzo pięknie przyozdobiony, ściany oblane złotym światłem, pod stopami bardzo gruby, miękki, czerwono-bordowy dywan. Po bokach stoły pełne wyrobów cukierniczych. Byłam w komisji i miałam ocenić ich smak, ale też kształt czekoladki, jej kolor, opakowanie, projekt rysunku na pudełku itp. Zabrałam ze sobą męża i dzieci, by pomogli mi w ocenie smaku, ja dbałam we śnie o linię ;)
Kiedy się zorientowałam, że to sen od razu sięgnęłam po jedną czekoladkę, to była kwadratowa pralinka z wytłoczonym kwiatem róży, przepyszna, masa była jaśniejsza w kolorze od polewy, tak gładka że niemal od razu rozpłynęła się w ustach. Szybko dogoniłam męża i dzieci, przyglądam im się uważnie, ale wyglądają dokładnie jak w życiu.
Przypomina mi się, że chciałam zobaczyć swoją przyszłość, jestem bardzo ciekawa czy będziemy mieć trzecie dziecko. Co jakiś czas wracamy do tego tematu z mężem. Mówię więc: chcę zobaczyć ile będę mieć dzieci i przenosi nas do innego domu, zwiedzam pokoje. Tak naprawdę nasłuchuję czy nie płacze gdzieś dziecko, szukam łóżeczka ze szczebelkami. Widzę J. i dzieci, w końcu wchodzę do jednego z pokoi, jest tam łóżeczko. Zaglądam do środka, jest w nim maleństwo, na oko ma jakieś 4 tygodnie. Jest śliczne, zdrowe, uśmiechnięte, ma piękne błękitne oczka. To chłopczyk (tak mi się wydaje), jest ubrany w śnieżnobiałą bluzeczkę i pieluszkę, już chcę zajrzeć i podejrzeć czy się nie mylę, ale pytam: czy muszę wiedzieć coś jeszcze? Słyszę - chłopiec urodzi się w czerwcu i będziesz mieć cukrzycę (ciążową???). Próbuję dopytać, ale głos znika..
Oddalam od rodziny i zaczynam senne eksperymenty:)
Za każdym razem, jak chciałam zmienić otoczenie, to patrzyłam na ścianę a ona przekształcała się w korytarz i tym korytarzem, przechodziłam do zupełnie innego pomieszczenia.
Były tam przeróżne rzeczy, ludzie, nawet zwierzęta. W jednej z łazienek natknęłam się na potężnego lwa, wyglądał tak spokojnie, dostojnie, patrzył mi prosto w oczy, wydawał się być taki łagodny, ale i tak zamieniłam go w czarnego kota.
To chyba tyle co pamiętam, niestety.. bo było sporo więcej, tyko nie zapisałam snu od razu po przebudzeniu.. :(
Niesamowity sen, też bym taki chciała mieć, ale jakoś ciężko mi się zmusić do pracy nad świadomym śnieniem... Co do czekoladek, to ciekawe - ja dziś śniłam o czekoladach, ale nie jadłam ich :-)
OdpowiedzUsuńDzięki.. a dziś też miałam ciekawy sen, ten by wyjątkowo osobisty, więc nie ma go na blogu ;)
OdpowiedzUsuńi masz rację, żeby śnić świadomie trzeba nad tym intensywnie pracować a to zajmuje czas.. i wcale nie jest takie proste.. a nawet jak stosuje się do zaleceń, to i tak nie ma gwarancji że będzie się miało taki sen ..
Co do czekoladek, to chyba mój pierwszy sen o słodkościach, skojarzył mi się z cytatem "Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, co Ci się trafi"
ja trafiłam na wyjątkowo smakowitą
Pozdrawiam ciepło :)
Zaiste, bardzo ciekawy i smakowity sen :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńJa opisuję nawet swoje bardzo osobiste sny, bo mojego bloga czytają tylko nieznajomi (z wyjątkiem jednej osoby) :-)
OdpowiedzUsuńW sumie masz rację, u mnie jest dokładnie tak samo :) kto by pomyślał, taki cichutki głosik a potrafi przekonać i to nawet nie pisząc o tym wprost :) przełamię się i teraz jak będę miała "bardzo osobisty sen" to go umieszczę.. a co!
OdpowiedzUsuńFajnie że komentujesz :)
i Bardzo fajnie że też śnisz :D
pozdrawiam
Ja też się wahałam, czy takie osobiste opisywać, ale zdecydowałam się, gdyż wpisy na blogu otagowuję, a po częstotliwości pojawiania się pewnych symboli/tagów mogę śledzić swój osobisty i duchowy rozwój :-)
OdpowiedzUsuń