Jung w swych książkach pisał o Cieniu.. w snach, przejawia się jako postać, która nas ściga, straszy, chce złapać, zabić.. boimy się jej ... uciekamy przed nim. Jego zdaniem, to żadny tam strach, tylko część nas samych, która chce nam coś przekazać a my zamiast stanąć twarzą w twarz i "wysłuchać" się w to, co ma do powiedzenia, to jesteśmy przerażeni i uciekamy..
Cień - z definicji to to co ukryte, to nieświadome, aspekty człowieka, zarówno dobre jak i złe, które ego albo stłumiło, albo nigdy ich nie uznało, Clarissa Pinkola Esstess nazwała by to u nas kobiet "Dziką kobietą".
Dziś miałam sen długi i zawiły (już jest w Dzienniku :)
Cień - z definicji to to co ukryte, to nieświadome, aspekty człowieka, zarówno dobre jak i złe, które ego albo stłumiło, albo nigdy ich nie uznało, Clarissa Pinkola Esstess nazwała by to u nas kobiet "Dziką kobietą".
Dziś miałam sen długi i zawiły (już jest w Dzienniku :)
Jak zwykle przed snem, zadałam pytanie ;) tym razem ciekawa byłam jaka bogini jest najbliższa mojemu sercu, mojej prawdziwej naturze..
We śnie pojawiły się dwie kobiety:
Matka
- stara, koścista, długie proste włosy
- potrafiła zmieniać wygląd w zależności od sytuacji
- zjadła serce swej córki a potem je wypluła włożyła na miejsce
- była Panią podziemi, zmarłych..
Córka:
- opiekuje się dzieckiem (to nie było jej dziecko - czyjeś)
- ma dar przewidywania przyszłości
- jest bardzo atrakcyjna, piękna.. dla kobiet i mężczyzn
- pomaga innym, Zawsze gdy ktoś się zwraca o pomoc..pomaga nawet matce
I tak sobie myślę, że każdy z nas ma podwójną naturę.. i tylko jedna z nich "wypływa na powierzchnię" przejawia się w naszym zachowaniu, osobowości.. a druga jest głęboko ukryta, stłumiona, wyparta.... to tzw. alter ego, sobowtór, cień.. walka z nim, da nam tylko stres i cierpienie zaś zespolenie i zaakceptowanie dualnej natury- jedność z samym sobą..
Tu mi przychodzi na myśl baśń.. może tak naprawdę nie było żadnego wilka?.. tylko spotkanie Czerwonego Kapturka z cieniem, gdy skręca w las to tak naprawdę dociera do swej podświadomości..
Z literatury kojarzy mi się Dr. Jakyll i mr. Hyde, Chimeryczny lokator..
Kaina i Abla można symbolicznie zinterpretować jak alter ego...- stara, koścista, długie proste włosy
- potrafiła zmieniać wygląd w zależności od sytuacji
- zjadła serce swej córki a potem je wypluła włożyła na miejsce
- była Panią podziemi, zmarłych..
Córka:
- opiekuje się dzieckiem (to nie było jej dziecko - czyjeś)
- ma dar przewidywania przyszłości
- jest bardzo atrakcyjna, piękna.. dla kobiet i mężczyzn
- pomaga innym, Zawsze gdy ktoś się zwraca o pomoc..pomaga nawet matce
I tak sobie myślę, że każdy z nas ma podwójną naturę.. i tylko jedna z nich "wypływa na powierzchnię" przejawia się w naszym zachowaniu, osobowości.. a druga jest głęboko ukryta, stłumiona, wyparta.... to tzw. alter ego, sobowtór, cień.. walka z nim, da nam tylko stres i cierpienie zaś zespolenie i zaakceptowanie dualnej natury- jedność z samym sobą..
Tu mi przychodzi na myśl baśń.. może tak naprawdę nie było żadnego wilka?.. tylko spotkanie Czerwonego Kapturka z cieniem, gdy skręca w las to tak naprawdę dociera do swej podświadomości..
Z literatury kojarzy mi się Dr. Jakyll i mr. Hyde, Chimeryczny lokator..
Filmy: Lśnienie, ogólnie motyw przemiany czy w wilka/wampira, Gabinet Doktora Caligari, INK, Mechanik..Mulholland drive, Psychoza, i wiele innych..w filmie Black Swan główna bohaterka przeżywa pogoń za własnym cieniem - Biały/Czarny Łabędź, jedyna osoba która stoi nam na drodze do oświecenia to my sami..
Alter ego to nasza druga natura, ta mroczna i pierwotna.., jak Yin i Yang.. tworzą całość i nie mogą bez siebie istnieć.. Koncepcja Yin i Yang pochodzi z antycznej filozofii chińskiej i metafizyki. Opisuje ona dwie pierwotne i przeciwne, lecz uzupełniające się siły, które odnaleźć można w całym wszechświecie... w nas samych również.
Tu się kłania Księga Przemian, która czeka na półce.. ;P
A ja słyszałam nieco inną historię o czarwonym kapturku, ponoć leśniczy musiał siłą powstrzymać dziewczynkę która goniła wilk wokół chatki babci z siekierą rzuczając obelżywe słowa :)
OdpowiedzUsuńLudzie okropnie się boją swojej ukrytej natury, niemilewidzianych cech. Ukrywamy je głęboko ponieważ stały się nieakceptowalne społecznie. Oczywiście nie chodzi mnie o zboczenia i psychozy, ale całą masę cech jak zawiść czy złość. W pełni się z tobą zgadzam Olu że trzeba zaakceptować dwojakość swojej natury, niezależnie co ukrywamy pod powierzchnią. Uściski :*
P.S. Bardzo mi się podoba ten wpis i również jest bardzo ważny :*
Dzięki Anno.. a ja z tego wszystkie mam ochotę sięgnąć po baśnie, ale w oryginalnej wersji, nie upiększone.. i odkryć je na nowo :)
OdpowiedzUsuńTa wersja którą podałaś jest niezwykle interesująca :D
Pytałaś z czym się nie zgadzam jeśli chodzi o opiekunów i przewodników - hm... myślałam o tym i zastanawiam się w sumie czy ja się nie mylę, pisałam kiedyś u siebie o duchach opiekuńczych i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno tak jest, muszę to sobie dokładnie przemyśleć bo nie da mi to spokoju a nie chce pochopnie wypowiadać się jeśli mam świadomość że mogę się mylić. Jeśli wiesz co mam na myśli :)
OdpowiedzUsuńA do przemyślenia mam to co napisałam tu:
http://nauroczysku.blogspot.com/2010/11/anioy-opiekuncze-duchy-przewodnicy.html
Już się zabieram do przeczytania :))))
OdpowiedzUsuńTo o czym piszesz.. tak myślał Jung, jego zdaniem Zaświaty to nasza Nieświadomość a wszelkie anioły, duszki itp. - to nasz głos wewnętrzny, intuicja.. Twierdził, że tak naprawdę to ludzie sami sobie wysyłają "zakamuflowane" wiadomości.. wizje, sny.. i że dopiero może za 1000 lat to odkryjemy, jeśli w ogóle..
OdpowiedzUsuńPiękny tekst :)