poniedziałek, 15 listopada 2010

Sen z 14/15 listopada :)

Śnił mi się olbrzymi dom, w zasadzie sierociniec.. jak  z horrorów, był w nim remont, wiec nas - dzieci przeniesiono do niezamieszkałego skrzydła. Lato, okna aż pod sufit, powiewają długie firanki aż do podłóg... Jest wieczór, biegamy z pokoju do pokoju, bo to świetna zabawa. Jest 8 grup chłopięcych i 8 dziewczęcych.. zajmujemy  w sumie 16 pokoi, w każdym pokoju śpi koło 7-8 osób. Czyli koło 130 dzieci jest w tym sierocińcu. Należę do najstarszych dziewczynek.. jest też, on.. jest w grupie najstarszych chłopców :)
w ogóle nie mój typ .. ale we śnie byłam zakochana na maxa :) Umówiliśmy się, że przyjdę do niego nocą, ale idę wcześniej bo się nie mogę doczekać... Zresztą wszystkie dzieci kursowały w tę i z powrotem.. nikt nas nie pilnował, było mnóstwo śmiechu i zabawy.. :)

Wiem, że w sierocińcu ktoś zamordował staruszkę, ona mi się śni po nocach i prosi bym odkryła jej tajemnicę.. więc w międzyczasie staram się dowiedzieć jak najwięcej o niej.. Powoli odkrywam kto za tym stoi..

Jest wieczór w którym mieliśmy się spotkać.. kiedy doszłam do jego materaca, nie było go, zajrzałam pod poduszkę miał tam z 7-8 czekolad i paluszki.. chwilę potem przyszedł i mówi "przyszłaś za wcześnie głuptasie" i całuje mnie.. ;P
A potem mówi, poczekaj tu, zaraz wracam.. i idzie gdzieś.  Coś jest nie tak po tym pocałunku, orientuję się, że to on zabił tę staruszkę.. i Budzę się..


Sesese, co za sen ;P



2 komentarze:

  1. Mnie to się najbardziej podobają te okna aż po sufit i powiewające długie firanki :) Sen ciekawy i jeszcze ten chłopak... Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz Anno, miało niesamowity klimat to miejsce.. ale najfajniejsze było to, że znów miałam 16 lat :P

    OdpowiedzUsuń